2011-01-12
Podróż Kuala Lumpur i wielkie zarcie w Bangkoku
święta zwyczaje przyroda kuchnia rower hotel alkohol miasto park narodowy samochód zabytki samolot rozrywki
Opisywane miejsca:
(212 km)
Typ: Album z opisami
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Ale smakowita podróż :)
-
Fajna relacja i zdjęcia. Warto by może trochę poprawić tekst pod kątem wyeliminowania "literówek" i drobnych błędów , które stanowią pewien dyskomfort dla jego percepcji. Pozdrawiam.
-
Cos w tym musi byc, ale prawda jest taka , ze naszej polskiej gwiazdki nic nie jest w stanie zastapic, i klimatu i rodziny. Nie bede juz latal przed wigilia, ale dzien po wigilii, juz jak najbardziej.
-
Po obejrzeniu wszystkich zdjęć nie dziwię się,że wybrałeś taką podróż zamiast siedzenia przy świątecznym, ale zwykle każdego roku podobnie, zastawionym stole.
-
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam Twoją relację z tej podróży, zdjęcia świetne. Przy Twoim umiłowaniu egzotycznego jedzonka, nie dziwię się, że koty i psy w chińskiej dzielnicy uciekały gdzie pieprz rośnie. Pozdrawiam.
-
Witam,
Zainteresowanych zapraszam na swojego bloga z relacja z wyprawy po Malezji /Borneo w 2009 roku,
http://po-rurze-wswiat.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Olek -
Dokladnie tak jak napisales, czasem te same miejsca postrzega sie w zupelnie inny sposob, inaczej odbiera, co innego zachwyca , a co innego irytuje. Ciesze sie, ze tak jest, dla mnie to pewnego rodzaju weryfikacja tego co inni opisuja bedac w tym samym miejscu. Nie zawsze kazdego musi krecic to samo, dlatego milo ze zauwazyles te roznice. Tak kuchnia w Penang byla osobnym rozdzialem, zwazywszy na to ze bylismy tam krotko, dalem troche ciala bo nie porobilem zdjec, niektorym rarytasom, ale generalnie w KL jadlo sie wybornie. Bangkok, byl duzym zaskoczeniem i ciesze sie, ze wrocilem zadowolony i mysle ze szybciej niz myslalem wroce ponownie do Bangkoku, chocby stopoverem lecac gdzies dalej. Dzieki Robert za plusiaki i wszystkie comentarze, zawsze cenne od doswiadczonych podroznikow :-)
-
Ciekawe spojrzenie na miejsca, w których i ja byłem. Widzę jednak, że częśc wrażeń zgoła odmiennych. Mnie bowiem Penang uwiódł. Owszem trafiają się walące się kamienice, podejrzewam że to kwestia nierozwiązanych spraw własnościowych, niemniej moim zdaniem dodają one uroku starówce. Jakoś nie natrafiłem tam na bezpośrednie towarzystwo wieżowców w starej części miasta. Kwintesencją Penangu jest jednak kuchnia, moim zdaniem znaczn ie lepsza od tajskiej, bo mająca w sobie elementy kuchni chińskiej, hinduskiej , malajskiej i właśnie tajskiej.
KL mnie nie zachwyciło, jak pisałem im dłużej w nim byłem tym dłużej mnie męczyło. Przeciwnie Bangkok, który na każdym kroku zadziwia, fascynuje i bawi. Ayutthaya bardzo mi się podobała, jednodniowa pogoń za zabytkami mogłaby być męcząca, co innego klkudniowa spokojna objazdówka starym zdezelowanym rowerem. Dotarłem nawet do miejsc, gdize zbytnio biali się nie zapuszczają, toteż Ayutthayę wspominam wyjątkowo sympatycznie.
Pozdrawiam -
Marta, widze, ze odwiedzilas moja Malezje i Tajlandie, wielkie dzieki za kolejny fajny wpis i mile slowa.
Ania, tak ja jem non stop, duzo jem.. uwielbiam jesc. Kurcze, zeby tylko nie bylo widac :-) ja sam glodnieje jak ogladam foty z jadlem, dzieki za komentarz pod wyjazem. -
Nie podejmuję się wypowiadać, czy po Tobie widac, że lubisz jesć, ale po Twoich zdjęciach to widać z pewnością - zgłodniałam straszliwie ;)
-
Jak zawsze interesująca relacja, jak zawsze dobrze dobrane zdjęcia, świetnie oddające klimat opisywanych miejsc!
-
Szkoda że już koniec bo fajnie jest czytać o takiej podróży i oglądać piękne zdjęcia.Pozdrawiam