Listopadowa aura nie nastrajała szczególnie pozytywnie, więc na hasło pojedźmy do Włoch odpowiedź mogła być tylko jedna. Niestety obowiązki służbowe Męża oraz szkolne Młodego nie pozwoliły pojechać rodzinnie.
Włochy są miejscem szczególnie mi bliskim, choćby tylko i z tego powodu, że były miejscem pierwszej samodzielnej podróży. Niestety nie spełniło się jak dotąd moje jedno marzenie - nie zdołałam się nauczyć języka, ale mam nadzieję że kiedyś i tego dokonam.
W związku z tym że była nas spora grupa, a poza mną praktycznie nikt wcześniej we Włoszech nie był, trasa była taka a nie inna. Rzym z Watykanem, Wenecja, Asyż (o którym wspomniałam tu już osobno), Padwa. A także Loreto i Manopello, które może nie stanowią dla wielu atrakcji, jednak nas urzekły swoją skromnością i potwierdziły przekonanie, że nie wszystko co święte musi ociekać złotem i przepychem.
Włochy są miejscem szczególnie mi bliskim, choćby tylko i z tego powodu, że były miejscem pierwszej samodzielnej podróży. Niestety nie spełniło się jak dotąd moje jedno marzenie - nie zdołałam się nauczyć języka, ale mam nadzieję że kiedyś i tego dokonam.
W związku z tym że była nas spora grupa, a poza mną praktycznie nikt wcześniej we Włoszech nie był, trasa była taka a nie inna. Rzym z Watykanem, Wenecja, Asyż (o którym wspomniałam tu już osobno), Padwa. A także Loreto i Manopello, które może nie stanowią dla wielu atrakcji, jednak nas urzekły swoją skromnością i potwierdziły przekonanie, że nie wszystko co święte musi ociekać złotem i przepychem.