Podróż Szósty dzień
To był pobyt w celach bynajmniej nie rekreacyjnych. Miałam tylko nadzieję, że znajdę czas aby cokolwiek zobaczyc. Zgodziłam się na podróż ponieważ nigdy nie byłam w Budapeszcie i miałam ogromną potrzebę zobaczenia go.
Z Poznania wylot o 7:20 w Monachium o 9:00 i przesiadka na lot do Budapesztu o godz. 11:05. Lotnisko w Monachium-kolos.
Czy my mamy chociaż takie centrum handlowe? Do samolotów prowadzą tunele jak w filmie s-f. Nie wiem jak kogo ale mnie to rusza. Zawsze lotniska na których lądowałam były małe ale to? Miasto lotniskowe.
Samolot wystartował z opóźnieniem a moja walizka na taśmie była chyba ostatnia a już myślałam, że poleciała odwiedzic inną częśc świata...
Zamawiam taksówkę i jadę na dworzec kolejowy. W Budapeszcie są trzy dworce kolejowe. Mój, jak wyczytałam z informacji wysłanej mi faksem to Keleti. Nie powiem , że dworzec jak każdy inny ponieważ bym skłamała. Na zewnątrz i wewnątrz wygląda jak muzeum sztuki.
Mam mało czasu, widzę jakieś dziwne słowa i niczego nie rozumiem. W końcu dostrzegłam na rozkładzie IC Miskolc, vagany 12. To najprawdopodobniej peron. Spytałam pierwszego napotkanego mężczyznę gdzie jest peron dwunasty...... Nie mogę uwierzyc rozumie !! Rzeczywiście, prosto, potem w prawo i jest między innymi peron 12. Stoją dwa pociągi, jeden z nich ma przyczepioną karteczkę z miejscami, przez które przejeżdża. Przedostatnie w kolejce widnieje moje miasto więc wsiadam.... Ufff, jadę. Zaczynam notowac owe słowa. ,,Kto mnie tak wystraszył przed wyjazdem , że nie dojadę, że pomylę dworce, perony, w końcu pociągi bo tutaj nikt nie mówi po angielsku i wszystko jest źle oznakowane''. Aż takiej tragedii nie ma.
Zarówno człowiek w budce, przy której zamawia się taksówki jak również sam taksówkarz na panu z dworca kończąc nawet jeśli nie mówili biegle po angielsku to rozumieli i potrafili mi pomóc. Po co ludzie mówią takie rzeczy? Całą drogę się denerwowałam.
Nie ma o czym mówic. Stąd wyruszam do Budapesztu. Po drodze chwytam tylko kilka miejsc ponieważ czuję się jakbym nie była daleko od domu.
Dworzec jest naprawde ładny tylko pani w kasie mnie nie rozumie, że chcę od razu bilet powrotny. Nieważne, zresztą ona miło się uśmiecha i wydaje mi resztę a ja zerkając na bilet też się uśmiecham i mówię po Polsku, trochę do siebie; ,,wiedziałam,,.
Vagany 6, stąd do Budapeszt Keleti.
Wiem, że mam mało czasu ale zmęczenie wyłączyłam na około 5 godzin bo tyle zostaje mi do zachodu słońca i pociągu powrotnego do Miszkolc.
Pogoda w momencie odjazdu była fantastyczna po kilkudniowych deszczach miło było patrzec w słońce. Jednak w miarę zbliżania się do Budapesztu coraz więcej chmur zasłaniało niebo by w pewnym momencie na wzgórzu zamkowym spadł deszcz. Pogoda tylko chwilami była dla mnie łaskawa.
Prawdę mówiąc zwiedzałam dosłownie w biegu. Bardzo mało jeśli nie niewiele widziałam. Z tego miasta nie da się wykroic jakiejś części i ustawic w kilkugodzinnym harmonogramie zwiedzania. Niby o tym wiedziałam ale żal mi było odjeżdżac bez pożegnania; ,, powrócę, obiecuję".....
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
fajnie, że udało Ci się coś uszczknąć dla siebie
-
Maj jest piękną porą na zwiedzanie: wszystko kwitnie serce śpiewa.....
Dziękuję Agnieszko:) -
dziękuję i polecam, to miasto dostarczyc może wrażeń na cały tydzień a może to też za mało :)
Pozostaje miec tylko więcej szczęścia z pogodą :) -
...ja też wrócę!
...na razie do oglądania zdjęć na Twoim profilu... :-) ... -
też nigdy nie byłem
dziękuję za wędrówkę :))