2010-06-03 - 2010-06-07
Podróż Rozwiewanie mitów, czyli gdzie ten skansen? (Białoruś 2010)
warszawa białoruś podróż różany sapieha zamek nieśwież radziwiłł mir nowogródek adam mickiewicz dworek ruiny mendog kościół świteź świtezianka jezioro zaosie mickiewicz lida witold krzyżacy wasiliszki niemen czesław grodno kanał augustowski grodzieńszczyzna śluza cerkiew baranowicze milicja prużany prużana pałac festiwal brześć twierdza
Opisywane miejsca:
(1085 km)
Typ: Blog z podróży
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Super podróż i relacja.
Pozdrawiam-) -
Fantastyczna podróż jak i relacja Marcinie! Cały dzień na nią poświęciłem (bo tekstu jak i zdjęć dużo) i bardzo mi się podobało:) Fakt faktem Wschodem się interesują, o Białorusi coś wiem, ale teraz wiem, że jednak mało wiedziałem:) Bardzo ciekawie napisany tekst, z masą informacji praktycznych jak i historycznych czy krajoznawczych - na pewno tekst się przyda dla wybierających się na zachodnią Białoruś:) Mam nadzieję, że kiedyś i mnie, bo ja także chętnie bym się tam kiedyś wybrał:) Współczuję tylko pogody, bo widać po zdjęciach że często było pochmurnie no i dodatkowo ten deszcz. Mam nadzieję, że twe kolejne wizyty tam były bardziej łaskawe w pogodę:) Pozdrawiam i duży plus dla Ciebie!
P.S. Wg mnie nie jest prawdą to, ze media kłamią, czy też zakłamują wizerunek Białorusi, po prostu są jednowymiarowe w odniesieniu do tego kraju, gdyż pokazują Białoruś tylko w jednym kontekście: dyktatorskich rządów Łukaszenki. A te niestety wpędzają jego kraj niestety w kłopoty. Ale poza tym, to także bardzo ciekawy kraj z turystycznego punktu widzenia, i ty ten punkt świetnie ukazałeś i szkoda, ze media u nas nie pokazują także tego oblicza Białorusi. -
Niezwykle pogodnie opisałeś te miejsca, nie brakuje uroku wielu z nich i do tego śliczne zdjęcia :)
-
Ciekawa relacja o terenach już częściowo niestety u nas zapomnianych. Ciekaw jestem, czy pewne rejony utrzymały swoją wielokulturowość (co u nas się nie udało). Świątynie jak widać są odnowione, ale czy ktoś do nich zagląda poza turystami? Co do polityki - to jako dobrze pamiętający czasy PRLu wiem, że na pytanie cudzoziemca o władzę nie usłyszy się jej krytyki ;-). Tak samo jest na Kubie etc. Ale cóż, w różnych kulturach jest różna gradacja wartości - trzeba pamiętać, że państwowość białoruska jest młodej daty i dla wielu osób przerost zatrudnienia (czyli pełne zatrudnienie) jest ważniejsze niż mechanizmy demokratyczne, wolność pracy, niezawisłość sądów. etc. To jedyny z naszych sąsiadów, którego jeszcze nie odwiedziłem i Twoja relacja utwierdza mnie w przekonaniu, że już czas najwyższy ;-)
-
Marcin, gratulacje! Rzadko kiedy relacja z podrozt przyciaga tyle komentarzy i do tego tak tresciwych.
-
co do oceny sytuacji politycznej, skłaniam się ku komentarzom mis_w_sieci.by. swoją drogą, podobny "dylemat" jesli chodzi o oceny reżimu, miałem a kubie. tam, o dziwo, większość przypadkowo spotkanych osób też nie narzeka na klan castro. co nie zmienia faktu, że żyje się tam cięzko.
reszta w najlepszym porzadku. fajny, ciekawy, zajmujący opis i interesująca trasa. mi osobiscie zabrakło tylko "spotkania" z białoruską tatarszczyzną, ale jaj mam lekkie odchyły w tej kwestii, więc wybaczam:-D
ale na zdjęcia muszę znaleźć dłuższą chwilę;-) -
Wszyscy piszą „Marcienie” – więc i ja się przyłączę ;-)))
Po pierwsze: Nie broń się! – bo uważam, że twoja relacja ma więcej plusów niż minusów. Już sam fakt, że jest (i została wyciągnięta na pierwszą stronę gazeta.pl) – to już wielki plus „dodatni” ;-) I to, że starasz się przekonać czytelnika zarówno do samej Białorusi, jak i podróżowania na nią. I wspomniałeś, że Białoruś to spadkobierca WKL. Twoje obiektywne i subiektywne (czyli w moich oczach) błędy są drugo, a nawet trzeciorzędne.
I brałem pod uwagę, twoją uwagę, że zapewne wiele ci umknęło. Dlatego niepotrzebnie starałeś się ułagodzić obraz reżimu… Trza było zostawić ten aspekt w spokoju…
bartek_sleczka spod klawiatury mi wyjął: to, że przypadkowi ludzie nie poskarżyli ci się na Łukaszenkę (obrazowo) – o niczym kompletnie nie świadczy. Przypomnij sobie PRL – a jak nie pamiętasz spytaj starszych… Dodajmy do tego, że ludzie nie krytykują władzy – bo: nie wiedzą że może być inaczej, „władza to władza”, sądzą, że tylko na ich podwórku jest źle – bo oficjalna propaganda twierdzi, że ogólnie to „Republika” kwitnie jak nigdy w historii. I jest też różnica w porównaniu z PRL-em – Polacy zawsze byli bardziej krytyczni i odważniejsi w wypowiadaniu opinii o władzy. Choć obiektywnie dzisiejsza Białoruś jest nieco liberalniejsza od PRL w schyłkowym okresie (70-80-te). Jakbyś pojechał do ZSRS – i to nie stalinowskiego – ale i breżniewowskiego – to też byś narzekania na władzę nie usłyszał – a chyba tu się zgodzisz, że było to państwo biedne biedą swych obywateli i pozbawione szeroko rozumianej wolności… No i język: czy na tyle dobrze władasz białoruskim, lub rosyjskim by być w stanie wejść w bardziej skomplikowane i delikatne rozmowy?
Ja akurat mam znajomych i krewnych, niemal wyłącznie mających takie czy inne pretensje do dyktatora.
Zresztą – jak dla mnie – to najgorszym i najbardziej paradoksalnym aspektem obecnego reżimu (w czem jest wiernym spadkobiercą władzy sowieckiej), jest prześladowanie języka i kultury nominalnej nacji – czyli Białorusinów!
Dobrze, że nie spodziewałeś się tych idiotyzmów – ale mam wrażenie, że przeciętny Polak czegoś takiego właśnie się spodziewa po Białorusi. Głębokie uprzedzenia wobec Wschodu, nakładają się na informacje o wydarzeniach politycznych. Nikt w Polsce wprost nie pisze w prasie i nie mówi w telewizji, że na Białorusi milicja urządza powszechny chapun na ulicach. Ale Polak, ze swym błędnym przekonaniem o swojej wyższości wobec Wschodu i istniejących tam jakoby okropnościach – łączy to wszystko właśnie w taki diotyczny obraz. Jak nie milicja, to przestępcy – dla Polaka, na Wschodzie musi być dziko i niebezpiecznie i już. Nie ma gadania!
A pytanie o zakaz picia w publicznych miejscach – dziwi u podróżnika! Boże Ciało to święto w Polsce – nie na Białorusi! Więc wiązanie zakazu ze świętami jest nieco naiwne. Zakaz obowiązuje już teraz zawsze. Faktem jest, że z uwagi na sporą – ale nie olbrzymią ilość katolików – również katolickie (gregoriańskie) Boże Narodzenie jest dniem wolnym (Wielkanoc zawsze wypada w niedzielę – a poniedziałek nie jest już dniem wolnym). Ale to dotyczy tylko tego jedynego katolickiego święta religijnego.
Ja znałem to w formie: po pierwsze primo, po drugie primo… (a także: panie a głuche na lewo; panowie a głuche na prawo…) – ale przyjmuję wyjaśnienie – i nie wracajmy do tego więcej. (-:
-
Marcinie, bardzo dziękuję za ciekawą wycieczkę po Białorusi. Wybrałeś bardzo ciekawy kierunek - gratulacje. Fakt, że w cztery dni trudno rozwiać wszystkie mity, a poza tym, czy to są naprawdę mity? Pamiętam jeszcze dobrze (niestety) czasy Gierka, a potem stanu wojennego. Pewnie dla kogoś przybywającego na chwilę też wyglądało to całkiem nieźle, a ludzie nie wyrażali obcym swoich prawdziwych poglądów. Ale to nie jest akurat w tym wypadku najważniejsze.
Dużo bardzo fajnych zdjęć i ciekawy opis.
Pozdrawiam, bARtek -
mis_w_sieci.by > Bardzo dziękuję za uwagi, przyjmuję z pokorą. Info o twierdzy brzeskiej skorygowane.
Oczywistym jest, że w ciągu czterech dni nie jest możliwe poznanie kraju i jego mieszkańców w stopniu pozwalającym na autorytatywne wypowiadanie się na temat. Dlatego też zastrzegłem na wstępie, że są to moje subiektywne doznania. Nie wykluczam, że moi towarzysze mieli odczucia mniej lub bardziej odmienne.
Chciałbym sprostować, że bynajmniej nie spodziewałem się zobaczyć na Białorusi zasieków, szpiegów śledzących każdy krok cudzoziemca, czy kolejek w sklepach z pustymi hakami :) Kierowała mną właśnie przede wszystkim chęć przekonania się, że stereotypy funkcjonujące w naszym kraju, są przesadzone. Nie byłem w stanie, i nawet niespecjalnie mi ta tym zależało, zgłębiać przekonania polityczne mieszkańców Białorusi czy przeprowadzać sondę na temat ich zadowolenia z mieszkania w swoim kraju. Osoby, z którymi rozmawialiśmy nie narzekały na rzeczywistość bardziej niż my w Polsce.
Oczywiście - jest cenzura i nie ma swobody politycznej. Tyle, że nie miałem zamiaru kontestować wad i zalet ustroju. Gdyby tak było, spędzilibyśmy czas na poważnych dysputach zamiast cieszyć się obcowaniem z przyrodą, zabytkami i przyjaznymi Białorusinami :)
Co do zakazów "alkoholizowania się". Byliśmy w weekend "bożociałowy", nie wiem, czy takie reguły funkcjonują zawsze czy tylko przy okazji świąt i weekendów.
No i odnośnie primo, secundo, etc. Doskonale zdaję sobie sprawę ze znaczenia tych słów :) Użyte przeze mnie sformułowania pochodzą z jakiegoś polskiego filmu (nie pomnę tytułu) i bardzo mi się podobają. Uważam je za bardzo sympatyczne, podobnie jak "plusy dodatnie i plusy ujemne" :) -
www.fiedukowicz.pl
Piękna podróż. Tutaj podobna jakiś czas temu. Czekam na opinie.
pozdrawiam
www.fiedukowicz.pl -
pierwsze, drugie, trzecie primo - tak u nas mawia się dla żartu lub z ironią, szczególnie wobec tych, którzy lubują się w używaniu obcych słów bez ich znajomości. i tak zapewne sobie poczynał je2bnik ;)
problem z takimi żartami jest jednak taki, że przez ich popularność wiele osób sądzi, że tak się faktycznie mówi ;) -
We wrześniu 1939 przed Armią Czerwoną w twierdzy broniła się załoga Polska, ale wobec znacznej przewagi Rosjan, poddała się po trzech dniach.
**Brześć bronił się przeciw Niemcom – nie sowietom! I nie tyle poddał się ile załoga się wycofał. Niemcy oddali miasto bolszewikom – i z tej okazji była ta słynna wspólna defilada!
"tyran Łukaszenka" wyłożył niemałe zapewne środki.
**Ironia (cudzysłów) zupełnie zbędny. Łukaszenko jest tyranem (bez cudzysłowie) – ale jest to słabo – czy wręcz całkowicie nieuchwytne, w trakcie nawet długiego – pobytu turystycznego! Spodziewanie się, że na ulicach trwa wieczny harpun, milicja powszechnie i zauważalnie bije ludzi, czy turyści zagraniczni są prześladowani (pomijam konieczność meldunku i wyższe ceny w hotelach) to więcej niż naiwność. Tak jak „pozytywne rozczarowanie” tym, ze tych wszystkich bzdur, których się spodziewaliśmy nie ma!... Telewizja zasadniczo mówi prawdę o Białorusi i dyktaturze – tyle, że to po prostu jedynie wycinek białoruskiej rzeczywistości. Łukaszenko jest: despotą, tyranem, dyktatorem – ale szukanie atrakcji w stylu Korei północnej, czy ZSRS epoki Stalina – jest po prostu nie poważne…
W Baranowiczach zasadniczo nic ciekawego, poza cerkwią w centrum nie znaleźliśmy,
**To są minusy podróżowania własnym samochodem!!! Przy stacji kolejowej jest muzeum kolejnictwa – ale dworzec jest oddalony od centrum – i widocznie autor nie musiał się do niego zbliżać…
Na Białorusi funkcjonuje zakaz sprzedaży i spożywania alkoholu po godz. 24 na ulicy,
**Jeśli dobrze zrozumiałem wycieczka miała miejsce w trakcie majowego łykendu – właśnie wówczas wprowadzono zakaz spożywania piwa w miejscach publicznych przez CAŁĄ DOBĘ!...
Bo mimo, że jest tak sławne i położone bardzo blisko drogi Nowogródek - Baranowicze, nie jest oblegane przez dzikie tłumy.
**Nie w ten czas byłeś! Latem – przy upalnej pogodzie – jest oblegane przez tłumy – głównie (ale nie wyłącznie) od strony wspomnianej drogi. I raczej nie ze względu na literacką sławę – ale po prostu jest kąpieliskiem dla Nowogródka i (w mniejszym stopniu) Baranowicz.
Ilość patroli milicji na ulicach zdecydowanie ponad polską średnią, więc może dzięki temu na ulicach panuje spokój?
##114 milicjantów na(zdaje się) 10tys. w Polsce coś około 30. Ale – jak w PRL – to raczej ochrona władzy i prawomyślności, niż porządku na ulicach.
OGÓLNIE: trochę naiwnie i rzeczywiście różne rzeczy poumykały autorowi – ale zasadniczo jednak z dobrymi chęciami, pozytywnie i dość prawdziwie. Mnie jako bywalca Białorusi niektóre spostrzeżenia, czy refleksje nieco drażnią – ale sądzę, że dla kogoś kto na Białorusi nie był, bądź był: przejazdem, okazjonalnie, czy dawno – materiał może okazać się ODKRYWCZY.
Dziakuj wialiki! (((-;
Ps: primo, secundo, tertio, quatro, quinto… Primo – jak SAMA NAZWA WSKAZUJE – może być tylko pierwsze.
-
ooo... widzę, że nazewnictwo się przyjęło ;) błękitna strzała pozdrawia zieloną! ;)))
a wyprawa i relacja - świetne, jak zwykle u ciebie!! ;) pazdrawlaju -
Witaj, byłem na Białorusi wielokrotnie, znam też jej wschodnie tereny. To jest jednak skansen, może nie taki jak demonizują nasze media ale jednak skansen. Przerażająca jest władza milicji, w zasadzie nie masz nic do powiedzenia. Jest trochę krytyki władzy wśród ludzi, ale Łukaszenko może wygrać wybory bez fałszerstwa. Ale to są tylko pozory, fałszerstwem jest to wszystko co pokazują media, więc ludzie żyją w zafałszowanym świecie. Ogólnie w całym kraju jest bezpiecznie dla turystów, ale bywają miejsca jak na całym świecie niezbyt miłe...
Ładne fotki.
pozdrawiam. -
Marcinie, bardzo ciekawa podróż i relacja okraszona pięknymi zdjęciami. Byłem na Białorusi dwukrotnie i w dużej mierze podzielam Twoją opinię na temat tamtejszych dróg, bezpieczeństwa i życzliwości, a nawet serdeczności mieszkańców tego kraju. To, o czym pisze Kielec to też prawda, ale turysta tego raczej nie odczuwa. Trochę zaskoczyło mnie natomiast Twoje spostrzeżenie o drogich hotelach. Ja miałem okazję nocować w zupełnie przyzwoitym (aczkolwiek dalekim od luksusów) hotelu w Nowogródku i za pojedynczy pokój płaciłem ca 33 PLN (listopad 2009) i ca 58 PLN (maj 2010). Uważam, że za podobny standard w Polsce płaci się jednak znacznie więcej. Podobnie usługi gastronomiczne są moim zdaniem tańsze niż u nas. Jak by nie było, zgadzam się z Tobą, że pojechać na Białoruś zdecydowanie warto. Pozdrawiam.
-
Pewnie masz sporo racji i prawda leży gdzieś pośrodku. Niemniej jednak nie spotkaliśmy ludzi, którzy narzekali na władzę bardziej niż np. my na naszą. No chyba, że obawiali się, że jesteśmy prowokatorami i prawdy nie mówili :)
Mam jednak takie przemyślenie. Swego czasu Ukraina dostała niemal pełną swobodę i w krótkim czasie kraj został praktycznie zrujnowany. Po latach tej swobody ludzie znowu zwrócili się w stronę postsowieckiego "betonu" wybierając Janukowycza. Pytanie więc, co jest lepsze? Bo obecnie dysproporcja między UA a BLR jest zauważalna, i to na korzyść tej drugiej. -
dzisiaj zrezygnowała akurat Angelika Borys, bo ileż można bić się ze słoniem :(
-
ale żeś przesłodził tę opowieść :) ...z punktu widzenia turysty przebywającego 4 dni to wszystko tak wszędzie może wyglądać...inaczej jest gdy się tam mieszka na co dzień i wie czym to wszystko jest okupione...brakiem jakiekowliek swobody wyrażania poglądów, brakiem opozycji, brakiem wolnych mediów...generalnie wsiem po rowno, tawariszciom wse a wam g...Ale zazdroszczę destynacji, może te swoje oceny wówczas też zweryfikuję pod wpływem podróżniczego zachwytu :)
-
Marcinie, niestety strasznie wolno "chodzący" internet nie pozwolił mi dziś dojechać do końca Twojej białoruskiej podróży. Dużego plusa daję już dziś, a jutro ruszam dalej Twoim szlakiem. Pozdrawiam.
-
Co do Czesława, to... jakoś nie zastanawiałam się kiedy się urodził - no faktycznie, to wszystko zmienia:)
-
Już odpowiadam.
Rozmowy w 70% po rosyjsku, poza tym polski.
Jeśli chodzi o ceny, to jedzenie podobnie jak u nas, piwo tańsze (ok. 3 PLN w ogródkach piwnych), paliwo tańsze o co najmniej 30%.
Na Białorusi mieliśmy tylko trzy noclegi - dwa w hotelu w Baranowiczach (nie udało się namierzyć żadnej kwatery), a w Grodnie spaliśmy u Polaków z CS.
O Niemenie wiedzieliśmy. Trochę masz racji, bo urodził się w Polsce, jako że te tereny w 1939 (rok urodzenia Czesława) należały do Rzeczpospolitej. -
Doczytałam:)
Ciekawa opowieść i ciekawe miejsca:) I to co mówią o Łukaszence.
Mówiliście po rosyjsku?
O Niemenie wiedzieliście wcześniej czy wyczytaliście w przewodniku? Nie miałam pojęcia, że urodził się na Białorusi.
A cenowo jak?
Z opisu wynika, że głównie spaliście u couchsurfingowców, tak?
-
fascynująca opowieść :)
dzięki stereotypom niejeden z zachodu sądzi jeszcze, że po Lublinie chodzą białe niedźwiedzie... -
Zawsze jak czytam takie relacje to sobie myślę, że muszę kiedyś odświeżyć swój rosyjski i udać się na wschód:)
Dokończę wieczorem, ale plusa już mogę dać, bo to co przeczytałam zapowiada się nieźle.
W sezonie letnim na tym pozwoleniu można wpłynąć na Białoruś Kanałem Augustowskim.