2008-10-29 - 2008-11-17
Podróż México... do trzech razy sztuka*
pieszo muzeum zabytki kluby i kawiarnie festiwale tanio góry park narodowy morze jeziora autostop autobus samolot samochód alkohol kuchnia rozrywki święta zwyczaje hotel pensjonat plaża costa esmeralda dia de los muertos meksyk mexico meksyk prekolumbijski jalapa xalapa jalapa enríquez xalapa enríquez olmekowie veracruz muzeum antropologiczne w jalapie muzeum antropologiczne w xalapie galería de arte contemporáneo w jalapie galeria sztuki współczesnej w jalapie museo de antropología de xalapa meksykańska sztuka ludowa centro cultural de los lagos w jalapie los tuxtlas san andrés tuxtla wodospad salto de eyipantla wyspa statek catemaco laguna de catemaco isla de los monos apocalypto fabrica de puros santa clara el tajín papantla de olarte papantla totonacy voladores piramida nisz parque-museo de la venta villahermosa tabasco grijalva z przyjaciółmi paraíso comalcalco palenque majowie starożytne miasta majów chiapas san cristobal de las casas zapatyści san juan chamula san lorenzo zinacantán indianie tzotzil bakte meksykańskie reggae lagos de montebello lagunas de montebello chinkultic parque nacional lagunas de montebello cañón del sumidero kanion sumidero muzyka lila downs oaxaca chapulines tequila mezcal museo de arte contemporáneo de oaxaca centro fotográfico manuel álvarez bravo instituto de artes gráficas de oaxaca museo de las culturas de oaxaca centro cultural santo domingo cejrowski monte albán zapotekowie teotihuacán miasto meksyk mexico city ciudad de mexico casa azul frida kahlo zocalo palacio nacional murales coyoacan pozole niebezpieczeństwa w mieście meksyk tlatelolco matka boska z guadalupe
Opisywane miejsca:
(1265 km)
Typ: Blog z podróży
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
dlaczego wcale ci się nie dziwię?:-)
-
Świetne opowieści Zfieszu!
Już nie mogę się doczekać kiedy sama zobaczę niektóre z tych miejsc:) -
że się powtórzę: mi casa es su casa:-)
-
dziękuję bardzo - z zaprosin skorzystam ;-)
-
masz jeszcze "dwa meksyki" (choć jeden od dwóch lat nie skończony), więc jak coś... zapraszam;-)
najważniejsze że się podobało i że się zastanawiasz:-) bardzo mnie to cieszy:-) -
No i dotarłam do końca; w sumie to trochę mi nawet szkoda, bo przyjemnie było...
-
z footprinta mam tylko kolumbię i nikaraguę, które kupiłem kiedyś na jakiejś wyprzedaży. w sumie tylko przejrzałem i nie maiłem okazji wykorzystać w plenerze, więc nie oceniam. choć wyglądają porządnie:-)
jeśli chodzi o transport... po macoszemu czy nie... o ile problemem nie jest raczej znalezienie w sieci informacji o połączeniach międzynarodowych czy pomiędzy dużymi miastami albo znanymi atrakcjami, o tyle takie np info o tym jak dostać się z mbour do joal-fadiout ciężko znaleźć gdziekolwiek. i po tym właśnie poznaję dobry przewodnik:-)
i tak... meksyk potrafi nauczyć innego pojęcia czasu i luźniejszego spojrzenia na świat. między innymi za to kocham ten kraj!:-) (o kuchni nawet nie wspominam!:-) -
Zgadza się - przewodniki transport traktują zwykle po macoszemu. Od jakiegoś czasu stawiamy na Footprint (chyba nie ma Polskiego wydania). A kurczowo trzymać się przewodnika to zwyczajnie nie potrafię :-) Kuchnia to mój ulubiony rozdział, historii nie lubię, ale jest kluczowa do zrozumienia kultury i nie wyobrażam sobie pomijania tego rozdziału.
Co do moich wspomnień z Meksyku to raczej na Kolumberze się nie znajdą - wiele lat temu byłam na dość dziwnym 10-dniowym wyjeździe. Mi Amor był na delegacji, więc poranki miał zajęte jakimiś szkoleniami... Prawdziwego Meksyku nie było wiele, ale dzięki temu wyjazdowi wiem, że mam alergię na pseudo-folklorystyczne występy, że obowiązkowo trzeba przejechać się lokalnym transportem i jeść to co "tambylcy". Wzbogaciła się nasza kuchnia, zakrzywiło pojęcie czasu, zdystansowały niektóre problemy... i złapaliśmy bakcyla na dalekie podróże (zabawny był brak zrozumienia w pracy, że wolę wyskoczyć do Patagonii niż kupić nowa plazmę ;-)
Wiem też, że do Meksyku wrócę! A Twoje podróże tylko to mogą przyspieszyć :-) -
to jak już zupełnie skończysz, podziel się swoimi meksykańskimi wspomnieniami:-)
co do przewodników... kwestia jest dość dziwna. na swoim przykładzie: w zasadzie bez przewodnka nie ruszam się gdzieś, gdzie jeszcze nie byłem. z najprostszej przyczyny: nie wiem co jest na miejscu!:-) ale nigdy nie traktuję przewodników jako absolutnej wyroczni i nie podróżuję ich śladem - linijka po linijce - jak zdarza się to wielu (nie raz zdarzało mi się spotkać ludzi, którzy dosłownie dawali się prowadzić książce za rękę. dla mnie to trochę chore. wskazówki i sugestie owszem, ale nie zastępstwo rozumu! gdzie tu spontaniczność? i jaka różnica między wycieczką zorganizowaną?). zabawne, bo jeśli chodzi o lekturę przewodników, najbardziej zawsze przykładam się to wstępów: kultura, historia, kuchnia (!!!), zwyczaje... czyli fragmentów często przez innych pomijanych (to też znane z obserwacji). no i nie da się ukryć, że info o transporcie jest zazwyczaj nieocenione (nawet jeśli nie zawsze w stu procentach aktualne)
szkoda tylko, że przewodniki "psują" pewne miejsca. ale to w sumie chyba wina nie autorów czy wydawców, ale osób za miejsca odpowiedzialnych?
a na marginesie... najbardziej lubie rough guide'y!:-) (chyba od niedawna pwn wydaje je po polsku?)
i jeszcze jedno! coś co mnie bawi do łez! właśnie w kontekście polskich przewodników. spotkałem wielu "podróżników", którzy zamiast naszego pascala, który (to moje osobiste zdanie oczywiście) trzyma dobry poziom, zaopatrują się w kilka razy droższe LP, bo "są lepsze". szkoda że niewielu z nich zerka w stopkę:-) bo nagle okazuje się, że ten kiepski pascal to nic innego jak tłumaczenie rewelacyjnego przewodnika zagranicznego:-) -
już prawie skończyłam więc plus się należy :-) czyta się świetnie, ale moje oczy buntują się już na ciągłe gapienie w monitor.
A spostrzeżenia dotyczące lokali z Lonely Planeta są aktualne wszędzie na świecie! Zdecydowanie trzeba unikać hoteli, które się już tam pojawiły (kiepski stosunek ceny do jakości), a i sam ww przewodnik też traktujemy jako rozwiązanie ostateczne...
No i teksty, w stylu "ten hotel jest beznadziejny, a poza tym w ogóle nie istnieje"... Zwieszu - to nie tylko wspaniały opis Meksyku, ale i podróżowania w ogóle!
¡Muchas Gracias, Hombre! -
buteleczka mezcalu jeszcze stoi!:-)
-
Gracias, regresare aqui por supuesto :-)
-
stara... pisana "en vivo" na przełomie października i listopada 2008, przez co pełna była błędów wynikających z pośpiechu. ostatnio wziąłem się za sprzątanie starych relacji, bo kurzą się w piwnicy;-) stąd reaktywacja.
a pogubić się w "moich meksykach" chyba łatwo, bo kilka się nazbierało:-) ta relacja jest w każdym razie ostatnią... chwilowo:-)
ale jak widzę po ilości plusów, chyba wcześniej tu nie trafiłeś:-) więc... zapraszam! mi casa es su casa:-) -
Czy to nowa podroz czy stara? Bo sie pogubilem :-)
-
kolejna "wyremontowana" relacja:-)
-
ooo! tu też jeszcze sporo poprawek potrzeba. część pisana z meksyku pełna jest błędów i trochę taka niemrawa. się naprawi... ;-)
dzięki wszystkim za ostatnie plusy!!:-) -
masz własną trasę, czy z agenturą jakąś jedziesz? (wybacz jeśli cię uraziłem;-)
-
Bardzo ciekawa relacja. Czytam z ciekawością tym bardziej ze już za 2 mies i 14 dni też tam jade. jeee!
-
ja jestem "za"!:-)
-
Pracują ponoć w pocie czoła i starają się poprawić. Takie dostałem info, że informatycy pracują i będzie cool :)
-
może nadrabiają zaległości?:-)
-
He he, po kolumberowemu jest " tą relację " :)) Sorry, że się nabijam, ale nie mogę się powstrzymać. Ostatnio nawet dostałem odpowiedź na maila z 30 listopada :)) ups.
-
acha... zapomniałem... wybaczcie:-) wielkie dzięki dla wszystkich, którzy ostatnio oddali głos na tę relację:-)
-
dzięki dżanet;-) nie do końca podielam twój entuzjazm, ale podobaja mi się :ciekawe relacje foto"... bardzo dyplomatycznie:-) do końca tygodnia chce wrzucić kilka ostatnich punktów, które wreszcie zostały napisane, ale wciąż czekają na sekretarkę;-) kilka nowych fotek też będzie.
a rejony wcale nie odległe! za to po prostu pyszne!!! -
Świetnie opisane z ciekawymi relacjami foto ;) gratuluje dotarcia w tak odległe rejony !
-
ja też dostałem! przewodnik po szkocji... dwa dni po powrocie z edynburga:-)
-
właśnie miałem o tym napisać. ale to, że central nawalił, chyba nie zwalnia organizatorów konkursu z obowiązku dostarczenia/wypłacenia nagrody?
-
1000 zł piechotą nie chodzi. W sumie, to nawet lepiej niż te vouchery, bo można wydać na coś innego.
Cerntral lata już tylko czartery. -
@ewa - z tego co wiem, to CentralWings dał plamę :(
-
@ewa: to ile wydawałaś w myślach, jeśli można wiedzieć?:-) a w jakiś sposób się usprawiedliwili, wyjaśnili, itp? bo to rzeczywiście trochę nieładnie z ich strony.
@voyager: chyba jednak odpuszczę autopromocję. swoję drogą, na większości zdjęć z meksyku... robię zdjęcia:-) -
Kurcze, jak pieniężna to trzeb się wykłócać o swoje :) Może coś z tego będzie.
-
Dawaj, już przywykłem, że to portal do prezentowania siebie :)))
Wklej jakieś takie z plaży, albo basenu w kąpielówkach najlepiej, no chyba że masz bez, ale to mogłoby nie przejść.:)) Nie krępuj się. Tylko horyzonty wyrównaj !!
Już miałem nic nie pisać, ale pani Ewa się późno odezwała.
Ostatnio zająłem się wklejaniem zdjęć, a nie komentowaniem. -
sorrki za delay, ale w pracy byłem:-)
@ewa:
po pierwsze witam! lepiej póżno niż wcale... podobno;-)
po wtóre: nie krępuj się i pisz co tylko ci wena na palce przyniesie! i tu,i gdziekolwiek indziej. bo my, ale mówie to w sekrecie, nieświadomie i konsekwentnie tworzymy na kolumberze kółko wzajemnej adoracji, zwane w pewnych kręgach grupą trzymającą władzę. to ostatni dzwonek, żeby się przyłączyć!
i po trzecie w końcu: można bojkotować coś czego się nie ma? czy może chodzi ci o bojkot całego serwisu? tego chyba nie jestem w stanie uczynić;-) ale beznagrody jakoś się obejdę. bez łaski! mikołaj przyniesie mi lepszą;-)
@voyager: jeszcze słowo o portretówkach, a wrzuce swoje! wierz mi, że tego nie chcesz! w twoim wieku, ich oglądanie grozi zawalem;-) -
Dawaj słonie i żyrafy, Ciebie już obejrzałem :)
-
no, ewa... brawa za refleks ;)
-
He he he, to ja głównie go drążę , bo jak przeglądałem wszystkie zdjęcia, to natrafiłem na kilka takich i sporo było Twoich. Jak ktoś już napisał każdy może wklejać co chce, nie każdemu musi się to podobać. Ja wolę oglądać żyrafy, słonie itp. z Kenii.
Twoje portretówki są przynajmniej dobre w sensie jakościowym, ale są też tacy co wklejają swoje zdjęcie robione aparatem trzymanym w swoim ręku. Te są o wiele gorsze. -
Żaba jest obywatelką świata. Z dyplomem! Niech to wreszcie do Was dotrze. Kraków i Warszawa nie mają tu nic do rzeczy, świat kochani, świat! Lanckorona, Rumunia, fajki i cygara.
-
żaba jaka jest każby widzi... chińska. kalambury zaś warszawskie i już!
i zatanawiam się co ma testosteron do... właśnie.do czego? bo albo się pogubiłem, albo nie wyspałem. -
Zyje sobie i w pełnym zdrowiu :) , w ciszy i spokoju myśle nad kolejnymi wyprawami :) Maroko, lub Tanzania.
A kłótliwy nie jestem to się kłócić nie będe :) -
@zfiesz - warszawskie kalambury? żaba tak jest warszawska jak ja rumuńska (albo i mniej), i nie żadne kalambury, to wszak ironia jak na dłoni (rączce?)
@zaba - eh, testosteron im oczy zasłania tym panom tutejszym, nie pojmują prawd najprostszych -
głodnemu chleb na myśli!:-) wdzięczność niezmierną chciałem tylko wyrazić (i nie pominąć w wyliczance;-)
ironii "rączkowej" nadal nie rozgryzłem, ale to zapewne dlatego, że to jakieś wasze warszawskie kalambury.
a rebel... taaaa... na pewno się wyprze. spontanicznie;-)
prowokacji fotograficznej nie podejmuje. mój aparat jest o tyle genialny, że często robi lepsze zdjęcia, niż ja sam zamierzałem. to pewnie te, które się podobają;-) -
zfieszu - juz mi tak publicznie nie dziekuj, bo wyglada to cokolwiek dwuznacznie ;p
Jarek zaiste powrocil, ale jakby nie on... moze chory? zarobiony biedaczysko, nie ma czasu sie poklocic, buuu :(
chcialam tez zauwazyc, ze zfiesz ironista i tropiciel ironii nie dostrzegl jej w mojej wypowiedzi o trzymajacych sie z raczki (co jednak potraktuje jako swoj osobisty, choc maly, triumf ;p).
i jeszcze to, ze z tego, co mi wiadomo, profesjonalnie podchodzi do zdjec rebel, ale ona zaraz sie wszystkiego wyprze.
ja podchodze do swojego aparatu bardzo powaznie, ale on do mnie nie. i niby mniejszy, ale ma przewage. coz, tak to juz jest, cygaro, czy dagerotyp, zeby byl dym, trzeba wiedziec, z ktorej strony i jak sie to odpala ;)
-
Napisałem, że nie musicie się ze mną zgadzać. Nie przesadzajmy z tym profesjonalizmem, bo na jakimś portalu z profesjonalistami, każde moje zdjęcie zostałoby wyśmiane, każdziuteńkie. To jest tylko amatorka, nie ma nic z profesjonalizmem wspólnego, ale staram się. Ja pozostanę przy swoim, jak zdjęcie będzie fajne, to dam plusika, a jak nie, to nie i jeszcze mogę coś napisać.
Każdy niech tak robi jak uważa, nie ma problemu. Jak wkleisz zdjęcie z krzywym horyzontem, to nie omieszkam Ci o tym napisać :)) -
qrcze... przysnęło się człowiekowi chwilę po obiedzie i... wygląda, że to zaraźliwe. cisza jakaś niepokojąca nastała. czyżby rany po rzekomej wojnie towarzystwo lizało?
@voyager: proszę, przestań już! krytyka jest ok, ale nie popadajmy w obłęd. kolumber jest serwisem podróżniczym (turystycznym) a nie portalem dla profesjonalnych fotografów. i o ile zgodzę się z tobą, że na fotki znad hotelowego miejsce jest na naszej-klasie, o tyle czepianie sie kropek na niebie jest lekkim przegięciem. co do opisow i podpisów, dyskutowaliśmy o tym na twoim profilu. wyluzuj też z tą manią prześladowczą! nie zauważyłem żeby ktoś naprawdę ci dokopywał. delikatne droczenie się, to raczej wyraz sympatii. póki co, mamy tu bardzo miłe towarzystwo wzajemnej adoracji, więc nie dramatyzuj;-)
@kikk: ja mam tak samo. oczywiście znajomi smieją się ze mnie, że oglądam świat przez obiektyw, ale późnij domagają się fotorelacji. a jarek chyba się przebudził. nie zdąrzyłem dodać komentarza, bo zaspałem;-)
@rebelka: Pani Zwierzowa dziękuje:-) co do zoomow i symboli - po prostu widzę jak ludzie szybko je przerzucają oglądając zdjęcia. i tyle...
a pamiętasz jak pisałaś, że na kolumberze nie da się "pogadać"? wczoraj to była taka namiastka. jeszcze się rozkręcimy;-)
@żabcia: thx:-)
@żabcia, rebelka i kikk: jeszcze słowo o kokietowaniu, a... no!
p.s. zastanawiam się tylko dlaczego szanowna kolumberowa wierchuszka "nie zauważyła" subtelnej i rzuconej mimochodem uwagi o braku mojej nagrody?;-) nie żebym się domagał, bo album "polskie tatry" albo dvd o życiu seksualnym zebr nie jest szczytem moich marzeń, ale jeszcze nigdy w życiu nic nie wygrałem:-( -
To ja może napiszę coś od siebie, skoro przeze mnie te dyskusje. Ja może nie robię jakichś super powalających zdjęć, część jest starych, skanowanych, albo robionych słabym aparatem. Jednakże, jak wrzucam takie zdjęcia gdzieś na stronę ( np. tu), to ze względu na szacunek dla oglądających staram się, aby te zdjęcia były jak najlepsze, maksymalnie ile się da. Nie lubię bylejakości i niechlujstwa. Ktoś ma 200 zdjęć prosto z matrycy, wrzuca wszystkie, bez opisów, bez selekcji, bez cienia obróbki i już jest fajnie. Szybko, łatwo i przyjemnie, wszyscy się cieszą i podziwiają :) Moim zdaniem jest lepiej wrzucić jedno fajne zdjęcie, niż 10 byle jakich. Nie wszyscy muszą się oczywiście zgadzać, ale nie popieram promocji niechlujstwa. Fotografia cyfrowa ma tę zaletę, że łatwo jest poprawić niedociągnięcia aparatu, albo wykonawcy, złego oświetlenia itp. Wiadomo, że nie ma sensu na siłę zmieniać wszystkiego, ale zwykłe wypoziomowanie, czy poprawa kontrastu tylko zwiększa atrakcyjność zdjęcia nic nie ujmując zamysłowi artystycznemu wykonawcy.
Jeśli ktoś się ze mną zgadza, to fajnie, jeśli nie to trudno, jakoś przeżyję.
Ze dwa razy spróbowałem coś napisać odmiennego, niż : ale super ta fotka i reakcje były takie sobie. Z tego wynika, że nie można żadnej krytycznej uwagi napisać, bo od razu się to spotyka z potępieniem. Jeśli chcecie, to możecie pisać, co w moich zdjęciach jest nie tak, a ja będę się tłumaczył, czemu tak jest :)
Podobnie ma się sprawa zamieszczaniem swoich portretów, no sorry, ale portal o turystyce nie jest do tego, tu nigdy nie zmienię zdania. Jest mnóstwo innych stron, gdzie można prezentować takie zdjęcia, ale tutaj wolę oglądać Chiny, czy Indie, a nie artystyczne portrety kolumberków.
Chyba przedstawiłem swoje "wizje".
Pozdrawiam -
Aha, proponuję również akcję "Bring j.a.rek back" - zniknął drań i nic nie pisze :)
Zainteresowanym powrotem j.a.rka proponuję wpisywanie się w jego profilu http://kolumber.pl/u/j.a.rek
Zfiesz, wybacz, że pod Twoją podróżą nie na temat, ale najwyraźniej, to jedno z najpoczytniejszych miejsc w kolumberze :)
-
No to brawo, mamy pierwszego kokieta kolumbera :) Zoomy lubię, symbole też, zwłaszcza te, które rozumiem :)
Voyager jako jedyny w tym towarzystwie IMO faktycznie podchodzi do zdjęć profeo. Podziwiam. Ja cykam na głupa i świetnie się bawię. A potem nie ma czego pokazać znajomym (na kolumberze, rzecz jasna).
A najbardziej w kolumberku lubię to, że foty są właśnie różne.
No i jeszcze trochę lubię te dyskusje :)
-
i ja rowniez oddalam symboliczny glos, a nawet kilka. co do wodospadu - hmm... :)
a co do zdjec w ogole, zgadzam sie z rebel, kokietujesz kolego :)
-
koniecznie pozdrów Panią Zwierzową! ;) i czasem się słuchaj... ;)
a zoomy i symbole - świetne. skąd to wziąłeś, że do nikogo nie przemawiają?? e?
to ja skończę dyskusję pt.: "kokietuje, czy nie" - kokietuje! ;)
a poza tym - setnie się dziś ubawiłam z wami... ;) -
nie będę rozpoczynał dyskusji pt: "kokietuje, czy nie". po prostu jestem dość krytyczny w stosunku do własnej "twórczości". w przypadku zdjęć z ostatniego wyjazdu, niech świadczy o tym choćby fakt, że do tej pory żadnych nie wywołałem. nieważne... kropka:-)
a jeśli chodzio "dziwność" zdjęć. wiesz... do tego typu konkursów ludzie często przysyłają fotki typu "ja na tle..." albo z czymś comożei jest egzotyczne, lub po prostu inne ale często w bardzo banalnej formie (zajrzyj jeszcze raz do tej galerii i poszukaj, gdzieśna końcu, fotki tygrysów... dla mnie masakra:-) niestety, często tego typu obrazki najbadziej przemawiają do publiki.
ja na przykład, najbardziej lubie foty w stylu tych z pierwszej galerii do tej podróży. takie "zoomy" albo symbole. ale one nie przemawiają do nikogo:-)
a w temacie "wodospadu" Pani Zwierzowa całkowicie się z toba zgadza, tylko że... nie zawsze jej słucham:-)
i jeszcze o "ruralu"... w meksyku to tez nie jest widok codzienny. zdjęcie zrobiłem na absolutnym zadupiu, trzy kilometry od gwatemali. nie byliśmy jedynymi, których ten widoczek zatrzymał. sami meksykanie dziwili się, jak "to-to" się uchowało. to coś w stylu konnych wozów grasujących, według "ludzi z zachodu", po polsce. ostatnio znajomy anglik, po powrocie z polski śmiał się z podbnej scenki. gdzieś w górach jechał sobie chłopek na wozie, a turyści (polscy) skakali dookoła i robili mu fotki.