Podróż Autostopem przez Polskę
http://www.youtube.com/watch?v=lW_XYk-Xc94
Ta wyprawa miala miejsce bardzo dawno temu - latem 1971 roku. Przeglądając niedawno stare slajdy, znalazłem trochę zdjęć, zrobionych poczciwym Zenitem-E na filmach ORWOCHROM. Nie wiem, czy to są wszystkie zdjęcia z tej podróży, intuicja podpowiada mi, że raczej nie - jeśli uda mi się znaleźć więcej to dokleję. Ale wracającdo tematu - postanowiliśmy z kolegą przejechać prawie całą Polskę z północy na południe autostopem. Wybór miejsca startu - Gdyni narzucił się sam. Wojtek, mój warszawski kolega i uczestnik tej podróży był studentem Wyższej Szkoły Morskiej i kończył wówczas praktykancki rejs na "Darze Pomorza". Umówiliśmy się więc, że ja przyjadę na Wybrzeże i stamtąd razem ruszymy w Polskę. I ruszyliśmy...
Z Gdyni wyjechaliśmy późnym popołudniem. Elektryczną kolejką dojechaliśmy do Gdańska, później miejskim autobusem dotarliśmy w pobliże wylotowej szosy E-81 (dziś E-7) prowadzącej w kierunku Warszawy (Wojtek chciał przejechać przez Warszawę, by w domu zostawić trochę niepotrzebnych w tej podróży rzeczy, które miał po zakończeniu rejsu). Ponieważ zrobiła się już "szarówka" zrezygnowaliśmy z łapania okazji i w pobliżu szosy, mniej więcej tam, gdzie dziś mieści się gdańska rafineria rozbiliśmy namiot i spędziliśmy noc. Następnego dnia, przez Elbląg, Pasłęk i Ostródę, dojechaliśmy do Olsztynka. Nocowaliśmy "na dziko" gdzieś w okolicach miasta, a rano udało nam się złapać bezpośredni kurs do samej Warszawy. Tu zrobiliśmy sobie dwudniową przerwę w podróży na południe, ale za to z grupą przyjaciół wybraliśmy się na jednodniowy wypad do Pomiechówka nad Wkrą.
Pomiechówek to ładnie położona wieś nad brzegiem Wkry, niedaleko Modlina. Jak już pisałem wyżej, wyjazd był typowo relaksowy. Chodziliśmy po lesie, łąkach a na koniec dnia urządziliśmy sobie ognisko. Ostatnim wieczornym (a właściwie już nocnym) pociągiem wróciliśmy do Warszawy.
Szczegóły naszego pobytu w okolicach Suśca zatarły się już nieco w mojej pamięci. Pozostało wszakże wspomnienie pięknych, nie zadeptanych jeszcze przez turystów lasów, przez które płynęła czysta rzeka Tanew, której nurt przegradzały liczne, aczkolwiek niewysokie progi skalne, tworzące mini-wodospady zwane "szumami" lub "szypotami".
Z Suśca przez Lubaczów, Przeworsk, Dębicę i Tarnów dostaliśmy się do starego stołecznego Krakowa.
Kolejny, zatrzymany przez nas samochód, dowiózł nas do Zawiercia, a następny do Kroczyc, miejscowości w pobliżu której znajdują się piękne formacje skałek wapiennych. W okolicy Kroczyc i Daleszyc spędziliśmy kilka następnych dni, ciesząc oczy pięknymi jurajskimi krajobrazami. To był ostatni etap naszej atostopowej przygody. Wojtek musiał wracać na Wybrzeże, ja udawałem się na kilka dni do moich dziadków do Sosnowca.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Tylko szkoda że "to se uż ne vrati", jak by powiedzieli Czesi....
-
Ale fajne wspomnienia!
Pozdrawiam-) -
Piękna Historia! Gratuluje Leszku i pozdrawiam.
-
...stare dzieje, dobre dzieje...
-
Super. Uwielbiam klimat zdjęć sprzed kilkudziesięciu lat.
-
wow, jestem pod wrażeniem i podróży i zdjęć :)
-
zaczynaliśmy autostopem,kontynuujemy samolotem
-
był kiedyś taki cykl "wędrówki z dinozaurami":-P
a poważniej... wspomnienia autostopowe z dawnych (choć nie tak zamierzchłych!) czasów też mam. to jednak trochę inna jakość była.
no i zadziwiająca jakość zdjęć!:-)