Podróż Izrael 2010 - marzenia się spełniają
Shalom! Boker tov! - w lutowe piątkowe popołudnie wita nas obsługa lotniska w Tel Avivie. Jeszcze tylko bagaże i marzenia zaczną stawać się rzeczywistością. To nasz drugi pobyt w Izraelu - choć ten pierwszy raz trudno nazwać pobytem. Kilkanaście godzin oglądanych i zaliczanych w biegu punktów programu wycieczki fakultatywnej podczas wakacyjnego pobytu w Egipcie. Teraz chcemy bez pośpiechu zobaczyć więcej, poznać bliżej, dotknąć i poczuć magię miejsca.
Sobotni poranek wita nas pięknym słońcem, oślepiającym, gdy patrzy się na Kopułę Skały - ale na dworze zimno, wręcz mroźnie. A przecież uciekliśmy tu przed polską zimą, chcieliśmy zamienić zimowe ferie na letni urlop. Na szczęście z minuty na minutę temperatura rośnie, a patrząc na kwitnącą wokół roślinność szybko zapominamy o mrozie.
Z Góry Oliwnej podziwiamy panoramę miasta, tak dobrze znaną ze zdjęć w przewodnikach - Kopuła Skały, Meczet Al-Aksa, kopuła Bazyliki Grobu, Cytadela, Mury Starego Miasta. Ponoć najpiękniej miasto wygląda rano. Fakt, możnaby tu stać i rozmyślać spoglądając na setki nagrobków (jak się później okaże teraz widzimy tylko cząstkę cmentarzyska), ale tyle przed nami. Ruszamy więc - najpierw Kościół Dominus Flevit (wzniesiony na miejscu gdzie Jezus płakał nad losami Jerozolimy, pozostaje w pamięci widok na przez okno nad ołtarzem), potem Bazylika Narodów (trwa msza św. ale możemy wejść i podziwiać mozaiki ufundowane przez 12 narodów), Getsemani (kilkusetletnie drzewa - niemi świadkowie wielu wydarzeń) . Mijamy Cerkiew św. Marii Magdaleny. Droga opada w dół, docieramy do Kościoła Grobu NMP (bardzo nastrojowe miejsce, nie przeszkadzają handlarze oferujący dewocjonalia - przyjmują nawet zlotówki!) Teraz czeka nas strome podejście do Bramy św. Szczepana. Jesteśmy na Starym Mieście - a dokładniej w części muzułmańskiej - stąd najlepiej rozpocząć wędrówkę Via Dolorosa. Spokojnie bez pośpiechu przemierzamy drogę, którą szedł Jezus przed ukrzyżowaniem. Wypatrujemy kolejnych stacji pośród straganów i kramów, aż w końcu docieramy do Bazyliki Grobu, która kryje w sobie ostatnie stacje. To święte miejsce dla wielu religii. Na szczęście nie ma tłumów, można poświęcić trochę czasu na zadumę.
Kolejne punkty na trasie to Kościół św. Anny (doskonała akustyka, słuchamy tu grupki turystek ze wschodu śpiewających pięśni cerkiewne), sadzawka Betesda (przed chwilą była tu cisza jak makiem zasiał, a tu nagle ze wszystkich stron dobiegają nas dźwięki dzwonów i śpiewy muzeinów), Kościół Pater Noster (tablica z tekstem polskim tej modlitwy jest niestety w renowacji i widzimy tylko jej dolną część), Meczet Wniebowstąpienia.
Przed wieczorem zdążymy jeszcze pojechać do nowej dzielnicy Jerozolimy zobaczyć Kneset i Menorę. Żeby nas nie zamęczyć już pierwszego dnia nasz kierowca - Palestyńczyk parkuje w miejscu niedozwolonym. Natychmiast pojawia się żydowska policjantka, która chce ukarać go mandatem. Ze zdumieniem patrzymy na ich radosną rozmowę, niby się kłócą, dyskutują, ale bez nerwów i zacietrzewienia. Na koniec, gdy odjeżdżamy machają do siebie z uśmiechem.
Wiele tu jeszcze do zobaczenia, wrócimy tu na koniec, a teraz wyruszamy dalej. Na razie najbliższe okolice - na początek En Kerem (urocza, bardzo malowniczo położona wioska wita nas bujnie rozkwitającymi krzewami i drzewami). Ta osada kojarzy się z Biblią, wg tradycji chrześcijańskiej tu urodził się i żył Jan Chrzciciel, a także tu miała miejsce wizyta Maryji u brzemiennej św. Elżbiety. Wydarzenia te upamiętniają dwa koscioły, położone na nieodległych wzgórzach, więc zwiedzanie możemy polączyć z miłym spacerkiem, zwłaszcza w tak sprzyjających okolicznościach przyrody.
Naładowani pozytywną energią ruszamy dalej. Nasz kolejny cel to Betlejem, a pomiędzy nami mur i to całkiem spory. Żołnierze z karabinami, druty kolczaste, kontrola, a na murze baner z hasłem jak z kampanii reklamowej - "Jerusalem and Betlechem - love and peace". Równie dobre haslo widniało podczas naszej poprzedniej tu bytności "Peace be with you", ale z tego już praktycznie nie został żaden ślad. Wprawne oko wypatrzy na murze również polskie napisy.
Ale już jesteśmy w okolicach Bazyliki Narodzenia - przez Drzwi Pokory dostajemy się do wnętrza, jakże innego od znanych nam z Polski pieknych, jasnych i odrestaurowanych zabytków sakralnych. Witamy się z kosciołem jak pielgrzymi z czasów krzyżowców wkładając palce w otwory tworzące znak krzyża na jednej z kolumn. Poniżej Grota Narodzenia i Grota św. Hieronima ze Strydonu, który tu przetłumaczył Biblię na łacinę (tłumaczenie to znane jest jako Wulgata).
Niedaleko stąd znajduje się Grota Mleczna - z którą łączy się historia jakoby Matka Boska w drodze do Egiptu zatrzymała się tu i karmiła Jezusa, od kropel mleka które spadły na skały ta stała się mlecznobiała.
Niedzielne południe czas na obiad i spotkanie z lokalną kuchnią shoarma, falafel, hummus i kwaszone warzywa, smakują doskonale i wiemy że zagoszczą w naszej domowej kuchni.
A ostatnim miejscem, które odwiedzamy to wioska Bet Sahur pod Betlejem i sanktuarium nazywane Polem Pasterzy, dróżka wiedzie nas wśród zieleni roślin i śpiewu ptaków do pięknej fontanny i kościoła, którego sylwetka i jasność wnętrza na pewno utkwi w pamięci.
Swoją współczesną nazwę Cezarea zawdzięcza Herodowi Antypasowi, który nazwał miasto na cześć cesarza. Herod rozpoczął budowę portu morskiego oraz wybudował magazyny, rynki, drogi, łaźnie miejskie i świątynie rzymskich bogów. To właśnie tutaj znajdowała się siedziba rządów rzymskiego przefekta Judei Poncjusza Piłata. Największą atrakcją są ruiny starożytnego miasta, tworzące Park Narodowy Cezarei. Oprócz pozostałości po pałacu Piłata, hipodromu, murów obronnych, znajduje siętu najstarszy amfiteatr w Izraelu, w którym (mimo że to muzeum) odbywają sie koncerty i inne imprezy.
Hajfa to miasto nowoczesne, zupełnie inne niż pełna tajemnic Jerozolima czy nowoczesny Tel Aviv. Miasto położone na wybrzeżu morza Śródziemengo ma jednak do zaoferowania kilka ciekawostek.
Jedna z największych atrakcji turystycznych Hajfy jest świątynia Bahaistów, która wznosi się w przepieknych kaskadowo schodzących ku morzu, ogrodach. Hajfa jest jednym z dwóch głównych ośrodków duchowych bahaizmu.
Na górze Karmel znajduje się klasztor Karmelitów (Stella Maris). Według Karmelitów, kościół i klasztor zostały wzniesione nad jaskinią, w której miał mieszkać prorok Eliasz. Do klasztoru można dojechać kolejką linową, której dolna stacja znajduje się przy nadmorskiej promenadzie. Tuż obok dolnej stacji jest druga grota proroka Eliasza, pełniła ona dawniej rolę meczetu Khadara (pod takim imieniem Eliasza czczą Muzułmanie).
Dojeżdżając do miasta będącego stolicą Dystryktu Północnego i zatrzymując się na obiad w przydrożnej restauracji nie przypuszczaliśmy, że spotkamy tu kogoś znajomego. A jednak - zdumiona mina Młodego rozbawiła wszystkich. Świat to jednak globalna wioska. Siedzimy przy stole z księdzem, który przed laty chrzcił naszego syna.
Nazaret to miejsce gdzie Jezus spędził dzieciństwo. Masto składa się z dwóch dzielnic - stary Nazaret zamieszkały przez chrześcijan i muzułmanów oraz Nazaret Illit - dzielnica żydowska. Nad miastem góruje kopuła nowoczesnej w formie bazyliki zwiastowania, we wnętrzu ktorej znajduje się grota zwiastowania. to najcześciej odwiedzane miejsce przez turystów i pielgrzymów.
Wczoraj wspominaliśmy chrzest, a dziś czas na wesele. To tu miał miejsce cud opisany w Biblii, to tu odbywało się to wesele. Dziś odbywają się tu uroczystości związane z odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich, a toast za zdrowie można wznieść winem kupionym w sklepie na wprost wejścia do kościoła. A wcześniej jeszcze oglądamy ruiny domu weselnego, stągwie na wodę i wino.
O ile można te wzniesienia nazwać górami :) To był dzień odpoczynku i relaksu. Piękne krajobrazy Galilei - błękit wody, róźnokolorowe kwiaty, cisza i letnie temperatury. Idealne miejsce do wypoczynku. Oczywiście trudno podczas takiego objazdu nie zwiedzić kilku ważnych miejsc, a wokół jeziora Galilejskiego takich nie brakuje. Jakże inaczej w tym miejscu brzmią słowa - "Pan kiedyś stanął nad brzegiem..." bo to właśnie tu, nad tym brzegiem. Kolory tego miejsca, udzielający się nam wszechobecny tu spokój udzieliły się i nam i na długo pozostaną w pamięci.
Sanktuarium na Górze Błogosławieństw zbudowane jest na planie ośmiokąta nawiązuje do liczby błogosławieństw. Pod kopułą znajduje się osiem okien, których witraże zawierają łacińskie teksty błogosławieństw.
Kolejne miejsca to Tabgha - kościół Prymatu św. Piotra położony tuż nad brzegiem jeziora oraz kosciół Rozmnożenia Chleba w którym podziwiamy słynne mozaiki - motyw ryb pojawia się wszędzie.
Również na obiad zjemy dziś rybę - rybę św. Piotra - najsmaczniejsza ryba na świecie zdaniem naszego syna. Na szczęście oprócz ryby podano również hummus, kiszone warzywa, chleb pita, więc ja też miałam co zjeść.
Po posiłku i krótkim odpoczynku nad brzegiem jeziora ruszamy do Yardenitu - miejscowości położonej nad Jordanem - obserwujemy ludzi dokonujących obrzędu zanurzenia - ubrani w długie białe szaty powoli wchodzą coraz głębiej aż cali zanurzą się w wodę.
Nas też ogarnęła chęć zanurzenia, ale raczej w Morzu Martwym. Mijamy Deganię - pierwszy kibus jaki powstał w Izraelu. Przy bramie głównej - czołg Renault 35 zatrzymany przez mieszkańców kibucu w czasie wojny w 1948 r. Degania słynie również z tego, że urodził się tu Mosze Dajan.
W Morzu Martwym jednak nie jesteśmy się w stanie zanurzyć, unosimy się raczej na powierzchni.
Po dniu pełnym atrakcji, ale również relaksu wstępujemy jeszcze do warsztatu firmy CAPRICE JEWELLERY LTD, żeby podziwiać wyroby jubilerskie oraz obróbkę diamentów. Piękne są te wyroby, ale ceny równie piękne. Pozostaje tylko wspomnienie.
Kafarnaum (Kefar Nahum) to kolejne odwiedzane przez nas miejsce w Galilei nad jeziorem Genezaret (inaczej Tyberiadzkim). Wg Nowego Testamentu było to jedno z pierwszych miejsc nauczania i cudów Jezusa Chrystusa.
Tu na fascynującym stanowisku archeologicznym możemy podziwiać domy z czasów Jezusa, a także kościół zbudowany na ruinach domu św. Piotra. Jest tu również synagoga z IV wieku, w zamian za którą Żydzi oddaliby chrześcijanom jerozolimski Wieczernik.
Jadąc od Morza Martwego w kierunku Jerozolimy drogą wśród skalistych wzgórz dojeżdżamy do Jerycha. Położone około 270 metrów poniżej p.m. uważane jest za najniżej położoną miejscowość na świecie. Jednocześnie jest jednym z najstarszych miast świata i prawdopodobnie najstarszym nieprzerwanie istniejącym siedliskiem ludzkim.
Od zachodu otaczaja miasto góry (gdzie wg Ewangelii diabeł kusił Jezusa) na zboczu klasztor ortodoksyjnych mnichów prawosłanych, do którego można dostać się kolejką linową. Jednak nie każdy jest tam mile widziany, więc nie podejmujemy ryzyka. Idziemy za to zobaczyć sykomorę, drzewo może nie pamięta Zacheusza, ale też jest wielkie.
Na koniec jeszcze zakupy rękodzieła (talerzyki, filiżanki). Kupujemy też przepyszne słodkie truskawki, a jako że temperatura sięga 27 stopni to wydaje nam się że to już lato.
Al - ajzarija to miejscowość w Judei nieopodal Jerozolimy obecnie na terytorium Autonomii Palestyńskiej. Położona na wschodnich zboczach Góry Oliwnej znana z kart Biblii jako Betania - rodzinne miasto przyjaciół Jezusa Chrystusa, rodzeństwa: Marty, Marii i Łazarza, którego Chrystus wskrzesił po 4 dniach od jego śmierci. Miejsca z nimi związane to największe atrakcje turystyczne - Kościół Grobu i sam Grób Łazarza, będący w rękach muzułmańskich.
A wokół brud i nędza, jaką nieczęsto się widuje - wszędzie góry śmieci, wraki samochodów, stragany z jedzeniem sąsiadują z kontenerami odpadów. A największe zainteresowanie wielu zbudza smutny wielbłąd, ktorego można dosiąść i na jego grzbiecie przemaszerować dookoła malutkiego parkingu.
Dobiega końca nasz pobyt, ale jeszcze cały dzień spędzimy w Jerozolimie i w kolejnych najważniejszych miejscach dla różnych religii.
Przed nami Wzgórze Świątynne (Al-Haram al-Sharif, הַר הַבַּיִת) - jeden z największych obszarów sakralnych na świecie. Uznawane przez wiele wieków za centrum nie tylko Jerozolimy, ale i świata. Kiedyś stała tu świątynia jerozolimska, teraz Meczet Al-Aksa (trzecie najświętsze miejsce islamu) i Kopuła Skały. Ze świątyni Jerozolimskiej pozostał tylko Mur Zachodni (ściana Płacu הכותל המערבי, ha-Kotel ha-Maarawi), to z kolei najważniejsze miejsce dla Żydów, którzy modlą się tu i wkładają między kamienie karteczki z prośbami skierowanymi do Boga.
Teraz przemierząjąc raz jeszcze ulice starego miasta, wśród sklepików i kramów i wstępujemy jeszcze na chwilę do Bazyliki Zmartwychwstania (takiej też używa się nazwy na określenie Bazyliki Grobu Bożego)
Po drodze wstępujemy jeszcze do ormiańskiego kościoła św. Jakuba.
A następnie udajemy się na Górę Syjon. A tam Wieczernik - miejsce, gdzie Jezus spożywał Ostatnią Wieczerzę (też obecnie w rękach muzułmanów, nawet na jednej ze ścian znajduje się mihrab), poniżej Grób Dawida. Jednym z najbardziej znanych miejsc na górze Syjon jest Klasztor i kościół Zaśnięcia NMP (łac.Dormitio Sanctae Mariae) - jasne wnętrze jakże inne od wielu okolicznych kościołów, tylko ten świdrujący dźwięk strojonych organów nie pozwala się skupić, wręcz zmusza do ucieczki.
Drogą biegnącą w dół z Góry Syjon dochodzimy do Kościoła św. Piotra in Gallicantu. W miejscu, gdzie zapiał kogut, jak przyjmuje się na ruinach domu Kajfasza, nad grotą, która była więzieniem Jezusa. NIezależnie od przekonań warto tu przyjść choćby tylko dla wspaniałego widoku z tarasu, skąd widać m.in. Miasto Dawida, niezabudowane do czasów obecnych Pole Krwi i panoramę dolin i wzgórz Jerozolimy. Stąd też doskonale widać jak ogromne jest cmentarzysko na zboczach Góry Oliwnej.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Widać z opisu i zdjęć, że to było Twoje marzenie :) bARdzo detalicznie pokazałaś to co widziałaś. Pewnie kiedyś zawitam w tamte strony, choć nie jest to mój topowy kierunek :) Podpisuję się pod tym, co napisał @Smok. Fajnie połączona historia i własne wrażenia.
Pzdr/bARtek -
+
-
Wracają wspomnienia z pielgrzymki w 2008 r. Chociaż ta podróż tkwi we mnie na stałe. Każde czytanie Ewangelii wywołuje obrazy z odwiedzanych miejsc. Gratuluję pięknych zdjęć. Pozdrawiam.
-
No to mnie nakręciłaś na powrót :)
-
Fajnie opisana podróż :)
-
nie zauważyłem tej relacji. wstyd!:-) muszę tu wrócić! postaram się w każdym razie...
-
Twoja powiesc jest wartko napisana i ciekawie przeplataja sie fakty historyczne z Waszymi wrazeniami i przygodami. Zaskoczylas mnie, ze Dziecko lubi ryby a Ty nie :-) Jak ja bylem w jego iweku to za rybami nie przepadalem a teraz zjem chetniej, no a humus i baba ganudz to zawsze :-)
Ten rejon swiata znam slabo, bo tylko Turcje, wiec w Twojej relacji dostrzegam kolejna zachete :-) -
Dojechałem do końca. Trochę to trwało, ale warto było. Sporo miejsc przypomniało mi się, choc było sporo takich, w których nie byłem (Hajfa, Góra Tabor, Jerycho). Na Twoje strony jeszcze wrócę, bo chcę zobaczyć także relację z Egiptu i Rzymu, które też miałem okazję odwiedzić. Na razie jestem winien parę wizyt na stronach innych znajomych. Pozdrawiam i zostawiam plusa za tę podróż.
-
Trochę zaskoczyłaś mnie relacją o powitaniu słowami "Boker tov" po południu. Myślałem, że jest to powitanie analogiczne do angielskiego "good morning", bo "boker" (בוקר) to po hebrajsku rano. Przypuszczałem, że po południu obowiązuje inne powitanie (np. "ערב טוב" - erev tov, ale to raczej pasuje do wieczoru).
-
Zacząłem wędrówkę Waszym szlakiem. Póki co, zdążyłem zapoznać się jedynie z Jerozolimą, ale będę wracał przez kolejne dni. Zapowiada się ciekawa i piękna podróż. Sam w Izraelu byłem tylko raz w 1992 roku, a więc dość dawno więc Wasze zdjęcia i relacja pozwalają odświeżyć wspomnienia. Pozdrawiam.
-
Dziekuje za zaproszenie :-) Masz sporo materialu, ktorego nie da sie obejrzec calego na raz :-)
-
dziękuję wszystkim za miłe komentarze i plusiki :) Izrael to miejsce, które warto zobaczyć. Myślę, że każdy znajdzie tam coś, co mu utkwi w pamięci.
-
po świątecznej przerwie wracam dalej delektować się relacją :)
-
:) +
-
Tak jak pisałem Ci Olu, dwa podejścia na razie bez efektu, ale do Izraela pojadę...
Bardzo ładne zdjęcia i wiele informacji :) -
bardzo interesująca, przyjemnie napisana relacja i zdjęcia :)
-
Widzę że i Was "kupiła" ściana płaczu i modlący sie tam ludzie.Dla mnie to było coś niesamowitego.Duży plusior za podróż i relacje.
-
Dzięki Diana! Fakt długa wyszła ta relacja, ale to i tak maleńki wycinek z tego, co zostało w pamięci.
-
Przyznam ,ze robi wrazenie :)
Podziwiam tez za wytrwalosc, potrzebna przy tak dlugiej relacji :)
Swietnie miec tak w jednym miejscu taki mini-przewodnik .
Zycze Tobie i Jasiowi wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :-)