Podróż Rumunia, Viseul de Sus - Podróż kolejką w górę rzeki Vaser - Podróż kolejką w górę rzeki Vaser



Rumunia 2007.

Podczas 3tygodniowej podróży po uroczej/ klimatycznej Romanii jedną z atrakcji miała być wyprawa kolejką (zwaną Mocanita) z Viseul de Sus właśnie. I była, a jakże! :) Dotarliśmy do Viseul wieczorem, znaleźliśmy nocleg tuż przy dworcu u pewnego pana (nastawionego niestety głównie na Niemców) i zjedliśmy kolację w miasteczku (włoska pasta w restauracji). Następnego dnia rano wyruszyliśmy kolejką (o ile dobrze pamiętam ok. godz. 8).Oto nasz plan: dojedziemy do ostatniej stacji, pójdziemy na krótki spacer w góry i wrócimy kolejką. Jako że nic nas nie goniło, braliśmy również ‘skrycie’ pod uwagę nocleg w jakiejś bacówce w górach bądź na stacji. Przygotowani również byliśmy na nocleg 'dziki': w plecaku konserwa, kawałek chleba, mały 1-osobowy namiocik + śpiworki:) ). Jednak bardziej nastawieni byliśmy psychicznie na powrót tego samego dnia.. Jedziemy, jedziemy... i jedziemy..... co i rusz to przerwa na dokładanie drew do lokomotywy, co jakiś czas przerwa na pompowanie wody.... Dłużyła się podróż bardzo.. a końca nie było widać. Wyraźnie coś było nie tak, jak powinno. no, ale „widać tak ma być..”. Stwierdziliśmy, że pewnie tak jest zawsze i że to również ma być zaplanowaną atrakcja dla turystów;) Ostatecznie na miejsce – do stacji docelowej (patrząc na mapkę wydaje mi się, że była to Faina) dotarliśmy.. ok. godz. 17..... (zgodnie z zapowiedziami o tej godz. powinniśmy już zacząć wracać, po 2-3 godzinach odpoczywania). Zapowiedziano nam godzinę przerwy i powrót. Nie piszę tego absolutnie po to, żeby kogoś zniechęcać! Wręcz przeciwnie! Cała wyprawa, to fajna sprawa, nawet z tymi problemami. Na wakacjach przecież się NIE SPIESZYMY, prawda??? :) No. Wszelkie wiec niespodziewajki są mile widziane (mimo, iż męczące). Piszę to jedynie po to, żeby uprzedzić, że i takie sytuacje mogą się zdarzyć, więc lepiej nastawić się na to i nie umawiać się ze znajomymi na wieczorne winko, bo możemy nie mieć już na to czasu/ siły:) Widoki, jakie na nas czekają jadąc w górę, mijane wioski, życie ludzi w górach, mijające nas drezyny - robią wrażenie! :) A jeśli traficie na fajne towarzystwo w wagonie to podejrzewam, że możecie nawet nie zauważyć opóźneinia:)To tyle odnośnie kolejki. Skorzystam jednak z okazji i pochwalę się, co było dalej:) Postanowiliśmy: idziemy w te górki, zobaczymy, jak nam pójdzie. Jeśli coś będzie nie tak - wrócimy. Po ok 2h marszu w górę.. zrezygnowaliśmy z noclegu w górach, po tym, jak tamtejsi górale - gestykulując z przejęciem - dali nam do zrozumienia, że w pobliżu kręci się "ursus", a chwilę później trafiliśmy na owieczkę rozszarpaną.. Doszliśmy do wniosku, że jednak chyba spędzenie nocy na polanie górskiej nie jest najlepszym pomysłem..;) Skręciliśmy w najbliższą ścieżkę prowadzącą w dół. Po 2h doszliśmy do torów naszej kolejki. uff. Minęło nas kilka 'busików', jednak żaden nas nie zabrał - wszystkie były wypełnione po brzegi (nie wiem, skad tam ci ludzie - nikogo poza góralami w górach nie spotkaliśmy; mozliwe, że był to transport dla pracowników-drwali). Szliśmy w dół torami i szliśmy. Padnięci. Aż się zapadła noc. Przyznaję, że wciaż nasłuchiwałam, czy z lasu nie dobiegają podejrzane odgłosy;) Dotarliśmy do jakiejś stacji. Po uzgodnieniu z tambylcami rozłożyliśmy nasz ciasny ale własny namiocik za ogrodzeniem ('bezpiecznie od dzikich zwierząt') i jakoś przeżyliśmy;) Nad ranem w dalszą drogę. Liczyliśmy na transport - 'busy' jechały w górę, ale w dół jechał pociąg z drewnem - jednak panowie nie zlitowali się nad nami niestety, i tak doszliśmy popołudniem do stacji Viseul de Sus wykończeni po ok 28 km..:) Ciężko było, oj! ale CO PRZESZLISMY, ZOBACZYLIŚMY, PRZEŻYLIŚMY, TO NASZE! :)))

  • P1020581
  • P1020663
  • P1020734