Podróż San Juan w Alicante - Kolorowe Alicante



Pierwsze wrażenie, jakie Alicante robi na odwiedzającym to - aa... to taki hiszpański Sopot - słońce, plaża, budki z pamiątkami i nadmorskie deptaki. Na drugi rzut oka jednak widać, że - bez obrazy dla Sopotu - Alicante oferuje więcej niż można by się spodziewać.

Przede wszystkim Alicante posiada jedną z najpiękniejszych plaży Costa Blanca, na której w sezonie nierzadko odbywają się imprezy do białego rana. Dlaczego mam o niej takie dobre zdanie? Przede wszystkim zarówno piasek, jak i woda są bardzo czyste. Ale to nie wszystko. Widok z niej jest naprawdę piękny - nie są to wydmy czy barierki, ale zarys miasta, eleganckie hotele, palmy, no i przede wszystkim - zamek.

Zamek ten nosi nazwę św. Barbary (przez mieszkańców nazywany po prostu "El Castillo"), a jego historia sięga IX wieku. Co prawda, niewiele z niego zostało, ale rozciąga się stamtąd przepiękny widok. Dodatkowo służy tubylcom i turystom jako miejsce spożywania alkoholu, bo podobno pod Zamek policja się nie zapuszcza:)

Z drugiej strony Alicante nie jest miastem dla wielbicieli zabytków ani historycznej atmosfery. To miejsce dla odpoczynku za dnia i szaleństwa nocą - pod tym względem jak najbardziej przypomina nasze rodzime kurorty. Mamy tu zatem na ulicach panie robiące tatuaże z henny, budki z naszyjnikami z muszelek oraz osobników chodzących po plaży próbujących nam wcisnąć okulary przeciwsłoneczne za 5 euro.

Największe wrażenie w Alicante zrobiła na mnie ilość studentów zagranicznych. Ci młodzi ludzie, których wszędzie pełno, to nie turyści, nie miejscowi, nie imigranci, ale Erasmusi! Ciężko mi powiedzieć, ilu ich jest tam dokładnie, ale naprawdę można ich spotkać wszędzie - od plaży, przez puby, po poczciwą Mercadonę. A kto już tu przyjeżdża w czasie studiów, raczej decyduje się na rok, nie na semestr.

No dobrze, czy coś jeszcze, o czym nie wspomniałam? Wymienię w skrócie:

   - Tanie loty z Polski (natomiast ja leciałam z Madrytu i zapłaciłam za samolot 15 euro w obie strony).

   - Cudowne jedzenie! Przypominam, że paellę wymyślono właśnie w tym rejonie Hiszpanii. (Polecam przede wszystkim restauracje "na ulicy" - kilka rozłożonych stolików i panów robiących jedzenie przed klientem. Ponieważ jest to miejscowość nadmorska, warto poeksperymentować z owocami morza.)

   - Kluby - z każdym możliwym rodzajem muzyki. Mój osobisty wybór to klub kubański w dzielnicy imprezowej.

   - Rambla, czyli tradycyjnie jedna z większych ulic miasta prowadząca z centrum na plażę.

   - Smaczki językowe;) - w Alicante mówi się zarówno po hiszpańsku (z różnymi akcentami - w końcu jest tu sporo Kolumbijczyków czy Ekwadorczyków), po katalońsku oraz walencku. Prawdziwy raj dla lingwisty.

  • 115938 - Alicante Kolorowe Alicante
  • 115940 - Alicante Kolorowe Alicante
  • gedc1046
  • 115942 - Alicante Kolorowe Alicante
  • Zamek widziany z plaży
  • To tak a propos lingwistów;)
  • 115951 - Alicante Kolorowe Alicante
  • 115952 - Alicante Kolorowe Alicante
  • 115953 - Alicante Kolorowe Alicante
  • 115954 - Alicante Kolorowe Alicante
  • 115955 - Alicante Kolorowe Alicante
  • 115957 - Alicante Kolorowe Alicante
  • 115958 - Alicante Kolorowe Alicante
  • 115960 - Alicante Kolorowe Alicante
  • 115961 - Alicante Kolorowe Alicante