Listopad 2008 , pełen obaw , naszpikowany wieloma całkiem sprzecznymi informacjami na temat tego kraju wsiadam do samolotu. Trwający ok 15 godzin rejs nie stanowi szczególnej atrakcji .Chwila kiedy mogę opuścić samolot to uczucie ulgi i początek całego ciągu zaskakujących zdarzeń które trwać będą przez cały pobyt na Sri Lance. Pierwsze dominujące wrażenie to morze soczystej zieleni , zapach wilgotnej ziemi no i widok wszechobecnej biedy .Po kilku dniach pobytu oswajam się z tym "innym" otoczeniem do tego stopnia że jego widok staje się dla mnie normalnym i jest bez znaczenia wobec niespotykanej życzliwości , pogody ducha i serdeczności jakiej doświadczam od tubylców dosłownie na każdym kroku . Opisany tu charakter lankijczyków plus niespotykanej urody przyroda , masa obiektów kultu buddyjskiego , wspaniałe pomniki starej architektury sprawiają że pobyt tutaj musi dostarczyć przeżyć których się nigdy nie zapomni .Spotykałem masę ludzi ,w tym też z polski ,którzy wracają na tę wyspę kolejny raz urzeczeni jej magią .Myślę że dwa tygodnie to zdecydowanie za krótko aby dobrze poznać ten kraj i tak jak inni prawdopodobnie powrócę tam niebawem.