Ta część miasta bardzo mi się podobała. Przemierzałam wieczorową porą wąskie uliczki. Każda niby inna, a jednak trudno mi było się zorientować w tych różnicach. Po pół godzinie wałęsania się już nie wiedziałam, gdzie jestem. Jak kończyłam wieczorowe spacerowanie w tej dzielnicy to do hotelu wracałam taksówką.
Tak jak całe miasto tak i ta dzielnica żyła intensywnie do godziny osiemnastej. Potem zamykane były sklepy. I tylko małe grupki miejscowych spóźnialskich i zagubionych turystów spiesznie ”przechadzało” się po wąskich uliczkach. Małe knajpki otwarte były do 20 lub 22…a potem dzielnica zamierała. Po dwudziestej zimową porą przerażała mnie ta dzielnica.
Muszę tutaj powrócić…wiosną albo latem.