Podróż Batumi. Miasto Lunapark. - Batumi. Miasto-lunapark.



2015-02-22

Zanim wjechaliśmy do Batumi, na tle nocnego nieba ukazał się podświetlony na tęczowo diabelski młyn.

„To już Batumi czy jakiś lunapark?”, spytałem.

„Batumi to jest lunapark”, usłyszałem w odpowiedzi.

Po Batumi spaceruje się trochę jak po parku rozrywki czy plenerowej galerii rzeźby. Scenografia jak z fantasmagorycznego filmu albo snu pijanego cukiernika. Mam wrażenie, że dociera tu odległy powiew zza Atlantyku, z jakiegoś Miami, no i przede wszystkim z Las Vegas. Powiew ten po drodze traci może nieco impet, zbiera trochę aromatów z południa i wschodu Europy i przywiewa do letniej stolicy Gruzji (oraz całorocznej stolicy autonomicznej prowincji Adżarii) architektoniczny srebrny pył. Efekciarski i kiczowaty, ale jakoś dziwnie pociągający.

Słońce, gotowana kukurydza, palmy, piwo Natakhtari, wata cukrowa, nadmorski deptak i te absurdalne budowle, stawiane z fantazją iście szlachecką, która za nic ma architektoniczną szczerość i tym podobne hasła ograniczające radosną twórczość. Absurd promieniuje od budynków i wypełnia powietrze. Skoro Koloseum może tu sąsiadować z Białym Domem, w dodatku stojącym do góry nogami, to w tym mieście może zdarzyć się wszystko. A czy w wakacje uczucie, że wszystko może się zdarzyć, to coś złego? Zapraszam na dalszy ciąg, do przeczytania na moim blogu: https://miejscovnik.wordpress.com/2015/02/17/batumi-miasto-lunapark/ 

  • Img 8423fatto
  • Img 8415fotto
  • Img 8345fatto
  • Img 8365
  • Img 8356
  • Img 8366
  • Img 8364