Podróż Sankt Margareten im Rosental - Sankt Margareten im Rosental



26.12.2008, kiedy jeszcze większość społeczeństwa smacznie zjadała się świątecznymi obiadkami w rodzinnej atmosferze, ja z kilkoma znajomymi postanowiłem wybrać się do Austri. Moim targetem było miejsce gdzieś na uboczu, gdzie będzie można delektować się ciszą i spokojem, kiedy wszędzie indziej tłumy ludzi będą się przepychać i walczyć o każdy cm kwadratowy świata. Takim miejscem jest właśnie St. Margareten, niedaleko Klagenfurtu. Wyjechaliśmy z Polski o 6 rano, na miejscu byliśmy o 20.  

 

Gospodarze uprzedzili nas, żeby do nich zadzwonić jak będziemy w St. Margareten, ponieważ trafić do nich samemu to praktycznie niemożliwość. I rzeczywiście, gdy się spotkaliśmy gospodarze pokierowali nas drogą przez las tak wąską, że jakby coś jechało z naprzeciwka to raczej nie dałoby rady się minąć. A droga była dosyć długa. Mniej więcej 1,5km. Na samych oponach nie dało rady wjechać. Trzeba było założyć łańcuchy. I tak codziennie przez kolejne 8 dni, kiedy to raczyliśmy się świeżym i czystym austriackim powietrzem. Jadąc przez ten ciemny i wąski las już zaczęliśmy się zastanawiać czy w ogóle gdzieś dojedziemy. Na szczęście w końcu osiągnęliśmy nasz target destination.

 

Okazało się, że jesteśmy na wysokości około 1500m n.p.m. i w promieniu 1,5 km nie ma ani żywej duszy. Cisza i spokój wszędzie. Do okoła tylko nas. Gospodarze uprzedzili nas, że dzikie zwierzęta rzadko zbliżają się do domu. Tyle dobrego.

 

Był to wyjazd typowo narciarski. Chcieliśmy szosować w miejscu mało popularnym, aby uniknąć tłumów, które również są maniakami białego szaleństwa. Takim stokiem był Petzen oddalony o 35km od St. Margareten. I rzeczywiście kolejki do wyciągów, jak na okres świąteczno sylwestrowy było stosunkowo niewielkie. Najdłużej do wyciągu czekało się około 12 minut. Poniżej możecie zobaczyć kilka zdjęć z Petzen i St. Margareten.

 

Podsumowując: było to naprawdę kapitalne 8 dni spędzonych w niewysokich, ale ustronnych Alpach austriackich, gdzie śnieg zalegał metrami, a trasy narciarskie były dłuższe i o niebo lepiej przygotowane niż każdy stok w Polsce. Powrót 4.01 zajął nam 12 godzin i miło nas zaskoczył dosyć małym ruchem na drogach. Za rok też tam pojedziemy:-)

  • St0
  • St1
  • St2
  • St3
  • St4
  • St5
  • St6
  • St7