Wracając z wakacji nad Gardą chcieliśmy chwilę odpocząć na łonie przyrody. Otworzyłem atlas popukałem palcem kawałeczek na zachód od Insbrucka i powiedziałem tutaj. To był strzał w dziesiątkę. Ale w Tyrolu, pośród takich gór chyba nie da się spudłować.
Zjechaliśmy z autostrady w kierunku Neustift im Stubaital. Od chwili wjazdu do doliny nie mogłem skupić się na prowadzeniu, bo głowa sama obracała się to w lewo to w prawo. Zatrzymaliśmy się pod wyciągiem w Neustift. Na górę kursowały puste wagoniki, grzech było nie skorzystać. Po kilku minutach znaleźliśmy się na wysokości 1812 m n.p.m. Czas szybko mijał na podziwianiu strzelistych grani przy apfelstrudlu. Uprzejma pani ze schroniska przypomniała, że za chwilę kończy kursować kolejka. Cóż, nie było rady, trzeba wracać. Popołudniowe słońce dodawało soczystości niesamowicie zielonej trawie. Jeszcze tylko krótka przejażdżka w górę doliny i powrót na autostradę.
Po powrocie szybko zorientowałem się, że Stubaital to jeden z najważniejszych narciarskich ośrodków w Austrii. Jeździć tutaj na lodowcu można cały rok, na wyskości ponad 3000 m n.p.m.
Pozostały wspomnienia z pięknej doliny i kolejne plany...