Po przetrwaniu prawdopodobnie najdłuższej zimy w moim życiu, przyszedł czas na kolejny długi, majowy weekend i na kolejną wyprawę. Tym razem wybór padł na północną część Walii, gdzie na powierzchni 2176 km2 rozciąga się największy Walijski i trzeci do wielkości park narodowy Wielkiej Brytanii zwany Snowdonią.
Tradycyjnie już do celu wyruszyliśmy z wschodem słońca, aby nie marnować cennych zwiedzaniogodzin na korki. Miejscem docelowym było miasteczko o dosyć oryginalnej nazwie Caernarfon (kərˈnɑrvən), położone na północnym zachodzie Walii nad cieśniną Menai, oddzielającą główną część kraju od wyspy Anglesey oraz rzeką Seiont. Nazwa miasta pochodzi od walijskiego „y gaer yn Arfon” co oznacza fortecę stojącą na straży wyspy Môn, czyli Anglesey.
Centralnym punktem i główną atrakcją turystyczną miasta jest dominujący nad jego panoramą zamek, będący na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Wybudowany on został przez Normanów w 1330 r. na resztkach poprzedniej struktury obronnej. osłaniany jest on z dwóch stron przez rzekę I cieśninę I jest połączony z murami miejskimi otaczającymi miasto zarówno od strony morza I lądu. Obie struktury zachowały się nad wyraz dobrze na swój wiek. W wąskich uliczkach, oraz placu przy bramie głównej zamku, skoncentrowany jest cały ruch turystyczny miasta. W promieniu 200-300 metrów znajduje się większość kawiarni, restauracji oraz pubów Caernarfonu.