Przylecieliśmy w nocy i okazało się , że prawie pół samolotu ma miejscówki w tym hotelu, w którym my mieliśmy rezerwację. Całkiem fajnie, zwłaszcza, że poznaliśmy parę stympatycznych osób już w samolocie.
Wszystko fajnie, najbardziej pogoda, która dopisała zwłaszcza, że na Cyprze w styczniu leje. Nam Afrodyta rozproszyła chmury i podarowała 5 pięknych dni a jeśli zesłała deszcz to tylko po to aby przy skałach nazwanych jej imieniem rozrzucic całą ferię barw w postaci tęczy..... I jak tutaj nie byc pod wrażeniem wyspy miłości?
Zatrzymaliśmy się w Larnace chociaż powinniśmy w Paphos ale bez marudzenia to była późna wiosna i słońce o jakim już zdążyliśmy zapomniec, niestety.....