Plan na wyjazd Michała do Londynu na obóz językowy był już dawno, ale musiał poczekać na swoją kolej.
Bardzo nam zależało, żeby to była wersja ze spaniem u rodzin brytyjskich. Trafił do rodziny o pochodzeniu hinduskim, więc jedzenie było trochę inne, kultura trochę pomieszana, ale ponieważ staramy się Michała wychowywać w poszanowaniu innych kultur, religii i sposobów życia, bardzo nas to cieszyło. Na dodatek u tej samej rodziny mieszkały Chinki, które też były na takim obozie.
Myślę, że Młody dużo zyskał. I dużo zobaczył. Najbardziej podobał Mu się Oxford. I miasteczko Salisbury.
No i przywiózl trochę zdjęć..... ;o)