Podróż Wyspy Eolskie 1 - Lipari - Płynąc na Lipari



2012-06-04

Lipari to pierwszy punkt mojej podróży na Wyspy Eolskie. O idei tej podróży, jej programie, oraz informacjach na temat wysp można przeczytać w podróży Urodziny na czynnym wulkanie.

Aby się dostać na Wyspy, przybyłam samolotem z Warszawy do Rzymu, stamtąd autobusem nocnym do Messyny, z Messyny autobusem Giuntabus do Milazzo. I teraz w Milazzo czekam na prom.

A wcześniej:

"(3 czerwca) Roma Tiburtina: jaka dziwna stacja! Nowoczesna, piękna i ... pusta. Ludzie chodzą tu, szukają czegoś lub rozglądają się, jakby zwiedzali. Nie widzę gdzie tu można zjeść, usiąść – siedzę na schodach, ale to i tak dobrze...

Autostazione to stary dworzec, zatłoczony, ludzie siedzą na ziemi. Oczywiście, każda linia ma własną kasę. Miłe zaskoczenie – kupiłam bilet powroty w jakiejś promocji. Zapłaciłam 75 euro w obie strony, dzięki temu mam już bilet na powrót i gwarancję miejsca. Fakt, że kupiłam bilet spowodował, że jakby nieco poprawił mi się humor... coś się udało.

(W autobusie) Siedzę na górze, za dziesięc minut odjeżdżamy. Ale wcześniej narozrabiałam... Wcześniej zjadłam coś między pizzą a foccaccią u Turków (ślicznych jak marzenie!), odpoczęłam  i przyszłam na przystanek. Tu widzę dwa autobusy SAIS – SICILIA. Pytam przy pierwszym, o której rusza – o dziewiątej, no to mój. Oddałam plecak do bagażnika, gdzie uwijał się jakiś Tunezyjczyk, i poszłam jeszcze do toalety.

Po powrocie pokazałam kierowcy bilet, a ten mówi – ale do Messyny to ten drugi autobus! Ale się narobiło... Tunezyjczyk chciał mnie zamordować, krzyczał na mnie, ale Włosi go uciszyli i pomogli mu odkopać mój plecak, który był głęboko pod innymi... Szybko się uwinęli i jeszcze życzyli mi miłej podróży...

Uff, ale teraz już siedzę na moim miejscu i mam nadzieję, że nic się już nie wydarzy... Dobranocka!"

"(4 czerwca godzina 5.40) Stoimy w porcie San Giovanni i czekamy w kolejce do promu. Nie wiedziałam, że ta cieśnina jest taka wąska, że Sycylia jest tak blisko! Most w tym miejscu byłby całkiem na miejscu, oczywiście, byłby długi, ale chyba nie niewykonalny – choć musiałby zakładać ewentualność zmiany odległości między lądem a Sycylią (ruchy tektoniczne).

Noc była, hm, powiedziałabym łagodnie – upiorna... Usiłowałam przez cały czas się jakoś ułożyć, marząc o tym, żeby choć przez chwilę się zdrzemnąć. Fotele nie opuszczają się, na szczęście są miejsca więc mam dwa, ale ułożyć się na nich nie jest łatwo. Dobrym pomysłem byłaby poduszka i coś cieplejszego, dobrym pomysłem byłaby ... umiejętność spania w ekstremalnych warunkach.

Koło piątej odwracając się na 1550 bok zobaczyłam, że jedziemy po wysokim wybrzeżu, wschodziło słońce i było pięknie, więc – nie miało sensu spać. Potem zobaczyłam za kawałkiem morza cypel i zrozumiałam, że to Stretto di Messina czyli Cieśnina Messyńska. I tam po drugiej stronie morza, jak na drugim brzegu dużego jeziora - zobaczyłam Sycylię... Pojęcia nie miałam, że to właśnie tak wygląda... Płyniemy przez to morze, a z nami samochody osobowe, cysterna, tiry, ludzie na piechotę. Wyszło słońce...   "

To było, a teraz ... płynę powolutku statkiem na Lipari... Statkiem jest wolniej niż wodolotem, ale więcej widać, więc patrzę... Mijamy Vulcano z jego księżycowymi widokami i niesamowitym zapachem. Zafascynowało mnie i już się nie mogę doczekać, kiedy tu wrócę.

A tymczasem - Lipari... Wpływamy do portu.

 

  • Milazzo, stąd wyruszam w wodną podróż
  • Przybywa mój prom
  • Otwiera paszczę
  • w porcie w Milazzo
  • Spojrzenie z promu na Milazzo
  • Mijamy Vulcano
  • Vulcano
  • łódeczka u stóp Vulcano
  • Zbliżamy się do dziwnego portu w Vulcano
  • Za dwa tygodnie dowiem się co jest za tą górką
  • Za Vulcano wyłania się Lipari
  • Między Vulcano a Lipari jest 1 km odległości
  • Lipari i jej cytadela
  • Cytadela
  • Fortyfikacje cytadeli
  • w oddali od lewej Panarea i Stromboli