Październik 2004. Do Fenghuang trafiłem oczywiście przez przypadek. Podróżowanie bez przewodnika (książki) ma swoje dobre strony. Miasto od setek lat zamknięte dla turystów udostępnione zwiedzającym dopiero kilka lat temu. Można je nazwać chińską Wenecją. Podzielone kanałami i rozlewiskami rzeki Pan Yangtze. Cudo. Zapraszam.