Lwów, Львів, Львoв, Lemberg, Léopol, Leopoli, Lvovas, Liov, Ilyvó, לעמבערג, Leopolis... już choćby te nazwy miasta wyrażone w językach części jego mieszkańców dają pewne wyobrażenie o wielokulturowości dawnego Lwowa.
Zgodnie z tradycją, został on założony około 1250 roku przez księcia Daniela I Halickiego z dynastii Rurykowiczów. Nazwał on nowo założone miasto Lwowem na cześć swego syna, noszącego imię Lew. Historia miasta sięga jednak dawniejszych czasów - wcześniej bowiem istniał tu już gród, który przez księcia Daniela został de facto odbudowany po zniszczeniach doznanych w czasie najazdu wojsk mongolskich Batu-chana w 1240 roku. Po śmierci Daniela, jego syn Lew I Halicki przeniósł do Lwowa stolicę księstwa Halicko-Włodzimierskiego. Już w roku 1340, po śmierci księcia Bolesława Jerzego II Trojdenowicza, na mocy układu zawartego dwa lata wcześniej w Wyszehradzie, Lwów przeszedł pod władzę króla Polski. W roku 1350 miasto zostało zniszczone przez najazd litewskiego księcia Lubarta. W roku 1356 król Kazimierz III Wielki lokował Lwów na prawie magdeburskim, potwierdzając zarazem, że wszystkie zamieszkujące miasto narodowości (Polacy, Rusini, Tatarzy, Ormianie i inni) mają prawo do zachowania swojej religii, praw i obyczajów. Po śmierci ostatniego króla z dynastii Piastów, Lwów został na krótko przyłączony do Węgier (lata 1370-1387), a za panowania królowej Jadwigi Andegaweńskiej powrócił ostatecznie wraz z Rusią Czerwoną do Korony. Przez lata I Rzeczypospolitej był on miastem królewskim i miał ogromne znaczenie obronne, ekonomiczne i kulturowe. Korzystne położenie na szlakach łączących Bałtyk z Morzem Czarnym przyczyniło się do rozwoju i bogactwa miasta i osiedlania się w nim wielu kupców i rzemieślników. Miasto było też swoistym tyglem narodowościowym i kulturowym. Mieszkali tu Polacy, Rusini, Niemcy, Żydzi, Tatarzy, Litwini, Włosi, Grecy, Ormianie i przedstawiciele innych nacji i różnych religii. W tym okresie Lwów był jedynym miastem na świecie, w którym funkcjonowały trzy biskupstwa katolickie różnych obrządków (łacińskiego, ormiańskiego i greckokatolickiego). Z racji swego strategicznego położenia Lwów został silnie ufortyfikowany przez królów polskich i wielokrotnie skutecznie odpierał najazdy nieprzyjacielskich wojsk (Turków, Tatarów, Kozaków, Rosjan). 1 kwietnia 1656, podczas "potopu szwedzkiego", w katedrze lwowskiej król Jan II Kazimierz Waza złożył słynne śluby, oddając Rzeczpospolitą w opiekę Matki Bożej, którą uznał za Królową Polski. Dwa lata później, król zrównał Lwów w prawach z Krakowem i Wilnem i nobilitował mieszczan lwowskich.
W wyniku I rozbioru Polski w 1772 roku Lwów trafił pod władzę Austrii i został stolicą części monarchii, zwanej Królestwem Galicji i Lodomerii. Po powstaniu Austro-Węgier Polacy cieszyli się we Lwowie znaczną autonomią w zakresie rozwoju kultury i nauki. W ostatnich dekadach XIX wieku spolonizowano uniwersytet, otwarto Muzeum Historyczne Miasta Lwowa, Teatr Wielki, Towarzystwo Naukowe i inne placówki. Podczas I wojny światowej miasto od września 1914 roku do czerwca 1915 roku było okupowane przez Rosjan, po czym zostało odzyskane przez Austriaków. W końcowym okresie wojny, gdy c-k monarchia waliła się w gruzy, doszło do walk o Lwów pomiędzy Polakami i Ukraińcami, a po wyparciu tych ostatnich z miasta - do antyżydowskich rozruchów zwanych pogromem lwowskim.
Uznając bohaterstwo mieszkańców Lwowa, zwłaszcza tzw. Orląt Lwowskich w czasie walk z Ukraińcami, Naczelnik Państwa Józef Piłsudski odznaczył Lwów orderem Virtuti Militari. W okresie międzywojennym Lwów był jednym z największych miast polskich i prężnym centrum nauki i kultury. Jednocześnie przedwojenny Lwów był radosnym miastem z batiarami, Szczepciem i Tońciem, Hemarem i całym tym nastrojem i urokiem.
Tragiczne były losy miasta po wybuchu II wojny światowej. Pod koniec kampanii wrześniowej dostało się ono pod okupację sowiecką. Dowódca obrony Lwowa generał Władysław Langner złożył broń i podpisał umowę, przewidującą swobodny tranzyt żołnierzy w kierunku Rumunii. Umowa została jednak złamana przez Sowietów, którzy aresztowali i wywieźli w głąb ZSRR większość obrońców miasta. W październiku okupanci przeprowadzili pseudowybory, w wyniku których dokonali formalnej aneksji Lwowa do ZSRR. Rozpoczął się terror, aresztowania i wywózki Polaków. Wybuch wojny pomiędzy niedawnymi sojusznikami Stalinem i Hitlerem przyniósł zmianę okupanta, lecz nie rezygnację z polityki terroru. Niemcy wraz z ukraińskimi nacjonalistami dokonali pogromu Żydów, a jednostki specjalne (tzw. Einsatzkommados) dokonywały mordów zarówno na Polakach (egzekucja polskich profesorów na Wzgórzach Wuleckich) i Żydach. W 1944 roku Lwów, wyzwolony w dużej części przez oddziały AK w ramach Akcji "Burza", dostał się ponownie pod władzę Sowietów, którzy rozbroili i aresztowali większość żołnierzy i oficerów AK, mimo współpracy z nimi w czasie wypierania Niemców z miasta. W sierpniu 1945 roku, Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej uznał linię Curzona i przynależność Lwowa do ZSRR. W latach 1944-1947 dokonano przymusowego wysiedlenia większości lwowskich Polaków, głównie na tzw. Ziemie Odzyskane.
Ślady polskości we Lwowie są widoczne do dziś. Miasto obfituje w zabytki, przypominające jego historyczne związki z Rzeczpospolitą. Możemy obejrzeć tu piękną katedrę łacińską, katedrę ormiańską, greckokatolicki sobór p.w. św. Jura, kościoły dominikanów, bernardynów i jezuitów, cerkwie prawosławne i wiele zabytków świeckich, świadczących o wielokulturowości miasta i jednoczesnej wielowiekowej przynależności do Rzeczpospolitej. Piękne lwowskie kamieniczki bardziej przypominają Kraków niż miasta wschodniej Ukrainy.
Mimo, że obecnie polskość tonie w ukraińskim morzu, to jest ona jednak nadal obecna we Lwowie. Istnieją dwa polskie licea, są polskie przedszkola, są też organizacje społeczno-kulturalne. Działa tu Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie, Stowarzyszenie Lekarzy Polskich, Uniwersytet Trzeciego Wieku, Towarzystwo Opieki nad Grobami Wojskowymi, Stowarzyszenie Kombatantów AK i inne polskie organizacje. Istnieje też polska rozgłośnia radiowa oraz zespoły kultywujące dawny lwowski folklor. Wielu zgodzi się więc ze słowami piosenki, śpiewanej ongiś przez Szczepcia i Tońcia w filmie "Włóczęgi":
Niech inni sy jadą dzie mogą, dzie chcą
Do Widnia, Paryża, Londynu.
A ja si zy Lwowa nie ruszym za próg!
Ta mamciu, ta skarz mnie Bóg!
Bo gdzie jeszcze ludziom tak dobrze jak tu?
Tylko we Lwowi!
Gdzie pieśnią cię budzą i tulą do snu?
Tylko we Lwowi!
Czy bogacz, czy dziad jest tam za "pan brat"
I każdy ma uśmich na twarzy.
A panny to ma słodziutkie ten gród
Jak sok, czekulada i mniód
Więc gdybym się kiedyś urodzić miał znów
To tylko we Lwowi!
Bo ni ma gadania i co chcesz to mów -
Ta ni ma jak Lwów!
Zapraszam do posłuchania: http://www.youtube.com/watch?v=Fhc6ZgA4hrM
Byłem we Lwowie tylko raz. We wrześniu 1991 roku. Podróż była służbowa, więc niewiele było turystyki i zwiedzania. Ot, krótki spacer po rynku, objazdowa wycieczka po mieście, Wysoki Zamek, Cmentarz Łyczakowski i oczywiście kwatery Orląt Lwowskich. Zdjęć też nie za wiele. Ale myślę, że pewnego dnia znowu uda mi się - tym razem na dłużej - zawitać do tego pięknego miasta, o którym pisało tylu poetów, zakochanych we Lwowie. Choćby Marian Hemar, którego ostatnim marzeniem było spocząć we lwowskiej ziemi, czy Feliks Konarski, który tak pisał o swoim uczuciu do utraconych miast kresowych:
Pan patrzy realnie na wszystko,
A ja zamknę oczy czasami
I Lwów mam przed sobą tak blisko,
I Wilno mam tuż przed oczami.
Już mi raz zabrali Wilno,
Już mi raz zabrali Lwów,
Ale z serca mi nie wyrwą
Moich dwóch najmilszych słów.