Podróż Śladami kowbojów - Nowy Meksyk, Arizona, Nevada - wrzesien 2010 - Dzień 1 – Przylot do Albuquerque



2010-09-08

Na lotnisko w Albuquerque, NM przybywamy późnym wieczorem. Południe USA wita nas dość chłodnym, ale za to bardzo suchym powietrzem. Około godziny 22.00, dostajemy nasze bagaże i pędzimy do wypożyczalni samochodów busem, który co kilka minut kursuje między lotniskiem i wielkim centrum „rent-a-car”. O tej porze w Nowym Meksyku jest już zupełnie ciemno, więc mimo szczerych chęci zobaczenia jakichś ciekawych plenerów już w dniu przylotu, musimy wstrzymać się do następnego poranka.

Wydawało nam się, że odbiór samochodu to tylko zwykła formalność (mamy w końcu rezerwację i pieniądze na karcie), jednak w momencie wypożyczania samochodu dowiadujemy się, że karta z której płacimy musi należeć do głównego kierowcy… pieniądze są na mojej karcie, a jedynie Marek jest w odpowiednim wieku, aby  móc wypożyczyć samochód (w USA jest to najczęściej 21 lat). Na pytanie czy w budynku jest WIFI, pani za ladą grzecznie się do nas uśmiecha i mówi, że musimy wracać na lotnisko J. Znowu wskakujemy do busa, i znowu próbujemy zobaczyć choć kawalątek tego pięknego stanu. Tym razem jednak dość przestraszeni perspektywą spędzenia nocy na lotnisku, w oczekiwaniu na wykonanie przelewu z mojej karty na kartę Marka. Szczęśliwie, mamy konta w tym samym banku i przelew idzie natychmiastowo… jesteśmy uratowani!

Pani w wypożyczalni przyjmuje kartę i prawo jazdy, wszystko jest w porządku, tylko jak się okazuje firma nie ma dla nas samochodu ekonomicznego – taki zarezerwowaliśmy przez Internet! Chwila zamieszania i okazuje się, że w zamian mogą nam dać minivan’a po cenie samochodu ekonomicznego, dorzucą jeszcze 50$ zniżki ze względu na większe spalanie benzyny i dodatkowe ubezpieczenie auta. Szybko podpisujemy papiery, żeby się w tzw. międzyczasie panowie i panie nie rozmyślili i lecimy zobaczyć samochód! Dostaliśmy 7 osobowego minivana, z radiem satelitarnym, tylną kamera parkowania, telewizorkami z DVD dla tylnych siedzeń, gniazdkiem 110V, a nawet automatycznie zasuwanymi tylnymi drzwiami.Zapowiada się niezła zabawa!

Kiedy wyjeżdżamy z parkingu przy „rent-a-car center” jest już grubo po północy. Czeka nas jeszcze dojazd na pierwszy kemping i wizyta w Walmartcie, aby kupić żywność na kilka następnych dni. Spać kładziemy się o drugiej w nocy licząc, że uda nam się jeszcze trochę przespać. Następnego dnia czeka nas pobudka o świcie i daleka droga w kierunku Arizony.

  • Nowy Meksyk
  • Nasz samochodzik na tle Nowego Meksyku