Podróż Królewska pinta w londyńskim pubie - Londyński "pint"



2008-10-22
Dla Anglików puby to podstawa narodowej tradycji i kultury. Nie mówiąc już o gospodarce, bo pieniądze ze sprzedaży piwa są istotną częścią brytyjskiego dochodu narodowego. Ani Tower of London, ani zamek Windsor, ani Kensington Palace, ani Madame Tussaud's, ani w ogóle żadna z brytyjskich atrakcji turystycznych nie jest tak dochodowa jak piwo. Turyści spragnieni są bowiem nie tylko wrażeń estetycznych, ale prawdziwego smaku Zjednoczonego Królestwa. W plan każdej wycieczki wpisana jest wizyta w tradycyjnym angielskim pubie, gdzie koniecznie zamówić trzeba "half pint", ewentualnie "pint" piwa (jedna pinta imperialna lub królewska to nieco ponad pół litra), a jeśli jeszcze nic nie jedliśmy - słynnego "english breakfast". To zaś wbrew nazwie serwowane jest nie tylko rano, ale przez cały dzień. Smażone kiełbaski, jajko sadzone na bekonie, a do tego fasolka w pomidorowym sosie lekkostrawne nie są, ale - jak przekonują Brytyjczycy - świetnie komponują się z miejscowym piwem. Od początku czerwca wraz z wprowadzonym na Wyspach zakazem palenia w miejscach publicznych, takie śniadanie, w wolnym od dymu pubie, dużo lepiej smakuje. I choć właściciele barów obawiali się, że zakaz doprowadzi ich biznesy do plajty, nadal 8 na 10 dorosłych Brytyjczyków deklaruje, że regularnie (przynajmniej raz w tygodniu) odwiedza jakiś pub.