Bilety lotnicze do Amsterdamu były prezentem urodzinowym dla mojej drugiej połówki. W marcu 2007 polecieliśmy więc na przedłużony nieco weekend do Holandii. Zamieszkaliśmy w fajowym mieszkanku zarezerwowanym przez net. Kamienica położona była "rzut beretem" od dzielnicy czerwonych latarni. Plan zwiedzania był bardzo napięty, nie wszytko udało nam się zaliczyć. Pogoda nas nie rozpieszczała, wiało przez te kilka dni na maxa, deszcz prawie ciągle padał...
Udało nam się zaliczyć :
Muzeum Madame Tussauds Scenerama
Allard Pierson Museum (Muzeum Archeologiczne Uniwersytetu Amsterdamskiego)
Muzeum Sexu i Muzeum Erotyczne ;-)
Van Gogh Museum (www.vangoghmuseum.nl)
Hash Marihuana & Hemp Museum (Muzeum Haszyszu, Marihuany i Konopi)
Ogród Botaniczny - Hortus Botanicus
no i kilka coffeeshop-ów ;-)Dzielnica Czerwonych Latarni - miejsce uczęszczane głównie przez spacerujących turystów, obserwujących oświetlone na czerwono okna z prostytutkami. Wybór zaiste ogromny....Amator każdego rodzaju miłości znajdzie tu coś dla siebie...Prostytucja jest legalna w Holandii od 1815 roku. Prostytutki są regularnie badane przez lekarzy a od 1996 roku płacą podatki. Z 25 tysięcy amsterdamskich prostytutek, połowa z nich przyjeżdża z zagranicy, wiele z nich nielegalnie. Umieszczenie prostytucji w oknach wystaw ma za sobą politykę do wyeliminowania nierządu z ulic miasta, do specjalnie do tego wyznaczonych i kontrolowanych miejsc.Chodzi o zagwarantowanie by mieszkaniec miasta, który nie chce się stykać z prostytucją, nie był nagabywany czy niepokojony na ulicy. Nie radzę robić fotek - w wersji light może to się zakończyć wyzwiskami ze strony pani lekkich obyczajów, a w wersji hard core z pobiciem przez alfonsa...Obecnie władze miasta zastanawiają się nad zamknięciem całej dzielnicy lub zmniejszeniem obszaru na którym kwitnie proceder płatnej miłości.
Amsterdam to niesamowity tygiel kulturowy. W metrze widzieliśmy chyba wszystkie nacje świata !!! Nie tylko w coffeshopach, ale i w pubach, kafejkach, nawet na ulicach unosi się zapach haszyszu, szczególnie wieczorową porą ;-)
Wyluzowani Holendrzy chodzili w marcu w krótkich spodenkach i klapeczkach. Temperatura ok. 5 stopni, w porywach do 10...Nie ma to jak zimny wychów ;-)
W niedzielę staliśmy w mega-kolejce do muzeum i "szczeny nam opadły" jak śmignął koło nas koleś na rolkach jedynie w stringach i mini-plecaczku...Widocznie było mu jeszcze ciepło po całonocnej imprezce...Mina całej kolejki bezcenna ! Oczywiście 99,99 % kolejki to obcokrajowcy...
Istną plagą Amsterdamu są niestety hordy pijanych Anglików...
Do Amsterdamu na pewno jeszcze wrócimy !
