Minął właśnie rok od dnia kiedy mój syn zrealizował swój niespodziewany prezent pierwszokomunijny - spędziliśmy jeden dzień w Rzymie.
Podróż nie była długa, więcej nam zajął dojazd na lotnisko w Katowicach niż przelot do Rzymu, jedno i drugie na szczęście bez problemów.
Cóż można zobaczyć w Rzymie w tak krótkim czasie? Na szczęście organizator wyjazdu podjął decyzję za nas. Był to rok św. Pawła, więc start w Jego Bazylice. San Paolo fuori le Mura to jedna z czterech bazylik papieskich w Rzymie. Zbudowana w miejscu gdzie znaleziono ciało św. Pawła. Przykuwają uwagę posągi w ogrodzie i wewnątrz bazyliki, drzwi przedstawiające dzieje świętych, ale przede wszystkim portrety papieży. I wciąż słyszę - "Mamo, ale to wszystko wielkie"
Czas ruszyć dalej. Metro to dla Młodego nowość, a tu jeszcze na dodatek na stacji Termini zbierają się demontranci szykujący się do wiecu w okolicach Koloseum. Ponoć było ich tam dziesiątki tysięcy, ale na szczęście nie wszyscy jechali z nami :)
Wędrując od stacji metra wdłuż murów watykańskich rozglądamy się i oglądamy wszystko dookoła. I znów slyszę szczęśliwy okrzyk syna - "Mamo, patrz tam KOPUŁA" Jesteśmy na placu św. Piotra, wraz z setkami, a może tysiacami innych, a wydaje się że jest tu pusto. Znów słyszę - "jakie to wielkie" Na początku udajemy się do Grot Watykańskich, a następnie do wnętrza Bazyliki.
Kolejny punkt krótkiego programu to Koloseum i Forum Romanum. Stojąc przed wielkimi zabytkami przypominam Młodemu, że w wieku 4 -5 lat przeżywał fascynację historią Rzymu. Budował z klocków różne budowle, a jego ulubioną był Łuk Septymiusza Sewera, a teraz widzi go na własne oczy. Oczywiście wszystko jest "wielkie" - Koloseum (wokół którego trwały przygotowania do Wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej), wzgórze kapitolińskie, Pomnik Ojczyzny, pomniki, Kolumna Trajana.
Wieczorem zmęczeni, ale zadowoleni docieramy do Fontanny di Trevi. Młody oczywiście wrzuca do niej monety, żeby móc tu jeszcze wrócić. Zostało przecież wiele wielkich rzeczy do zobaczenia.
A póki co na kolację wielka porcja spaghetti. Było przepyszne:)