Każda podróż pozostawia po sobie wspomnienia, te dobre i te złe , naszym zadaniem jest aby tych pozytywnych było jak najwięcej.Sardynki do nich nie należą , ale o tym za chwilę…
Marzec to ryzykowny czas na urlop , nigdy nie wiadomo jaką pogodę zgotuje nam matka natura , ciepłe europejskie kraje niemrawo budzą się z zimowego snu a na prawdziwe upały trzeba nam czekać do lata.
Ograniczeni sztywnym grafikiem urlopowym panoszącym się w firmie mojego męża, ten właśnie czas musieliśmy zaadoptować na nasze pierwsze w tym roku wakacje .
Z wielu turystycznych ofert kuszących błękitem wody wylewającym się z reklam internetowych , wybraliśmy słoneczne i widowiskowe wybrzeże południowej Portugalii.
Algarve bo właśnie tam postanowiliśmy polecieć kusi urlopowiczów kolorami pomarańczowych gajów , piaszczystymi , szerokimi plażami z bogactwem przepięknych skalnych formacji i bajecznymi barwami oceanu a w marcu , budzącą się do życia intensywnie wiosną z jej kwiatami , zapachami i rozkosznym brakiem turystów , co w połaczeniu z południowym słońcem daje niespotykane gdzie indziej uczucie - bycia Piętaszkiem w było nie było kontynentalnym państwie europejskim , będącym zagłębiem turystycznym z ponad milionem osób w szczycie sezonu.
Algarve obejmuje całe południowe wybrzeże, od Przylądka Świętego Wincentego na zachodzie aż do granicy z Hiszpanią.
Na całym tym obszarze każdy znajdzie coś dla siebie bez względu na to czy jest fanem basenowego leżakowania czy aktywnym zdobywcą kolejnych ekstremalnych doświadczeń.
My lubimy nowe doznania tak więc zadbaliśmy o wynajęcie auta którym zwiedziliśmy niemal wszystkie ciekawe zakątki.
Należy tu wspomnieć o takich miejscach jak choć by Praia De Rocha piękna piaszczysta, szeroka plaża, Ponta De Piedade niedaleko Lagos - widowiskowe miejsce które powinien zobaczyć każdy wybierający się w te rejony, Sagres z boskimi zachodami słońca , plaża Tres Irmaos - naszym zdaniem najpiękniejsza , pełna skalnych zatoczek , łuków , grot i samotnie stojących w oceanie skał , wiatrak na drodze pomiędzy Aljezur i Odeceixe - malowniczy relikt przeszłości , Cabo De Sao Vincente (Przylądek Świętego Wincentego) - niegdyś uważany za kraniec świata, barwny rynek w Loulé z przepychem owoców morza i egzotycznych ryb...
Długo by wymieniać wszystkie te wspaniałości.
Do koszyczka pozytywnych doświadczeń należy dodać ujmującą aparycję samych Portugalczyków którzy jak przystało na południowców zawsze są uśmiechnięci i życzliwi, rewelacyjną kuchnię która urzeka prostotą i wyśmienite trunki takie jak Sangria czy Porto!
Kilka słów o kuchni, bo choć jest ona prosta i smaczna ma jednak swoje niespodzianki.
Zachęceni relacjami znalezionymi na stronach traktujących o regionie , postanowiliśmy spróbować przysmaku jakim miały być grillowane sardynki.
Jakież było nasze rozczarowanie gdy podano nam kilka sztuk duuużych sardynek , serwowanych wraz z głowami , zawartością brzuszka i łuskami, o paraliżującej ilości ości nie wspominając!
Nie wiem jak Wy, Kochani, ale my , przywykliśmy od dziecka do widoku mini wędzonych sardynek w puszcze , więc zareagowaliśmy z niekłamanym obrzydzeniem i choć ja sama starałam się robić dobrą minę do złej gry i markować jedzenie tego paskudztwa to niestety po drugim kęsie poddałam się i przyznałam do klęski w wyborze dania regionalnego na ten dzień.
Tak więc - NIE JEDZCIE SARDYNEK !
No chyba że...lubicie wycieczki po polu minowym na własnym talerzu :)
Reasumując , mimo nieciekawych doświadczeń z sardynkami możemy z czystym sumieniem polecić każdemu chętnemu globtroterowi wybranie się do słonecznej Portugalii po całe naręcza pięknych wspomnień!
Na prawdę warto !