5 miesiecy do wyjazdu
Dużo osób zadaje nam pytanie, jak i kiedy zrodził się pomysł na naszą podroż. Trudno wymienić dokładną datę, był to raczej proces, który zaczął ewaluować końcem 2008 roku. Jeśli musielibyśmy przywołać do pamięci moment narodzenia się tego pomysłu, to pewnie byłaby to kombinacja rozmów w stylu:
Maciek: Aga, a może by tak wyrwać się na jakiś czas z rutyny dnia codziennego, otworzyć drzwi czemuś, czego nigdy nie doświadczyliśmy, spakować cały nasz dorobek życia w kartony i wrzucić do magazynu pod Londynem, sprzedać samochód, rozdać, co się da. Po prostu zostawić to, co tu i teraz za sobą i zacząć szukać czegoś nowego gdzieś, odkrywać, stać się częścią czegoś totalnie nowego.
Aga: Strzał w dziesiątkę, nawet już mam pomysł na to, gdzie możemy spełnić nasze marzenia. Maciek: Hm, niech zgadnę, Ameryka Poludniowa?
Aga: Dokładnie tam i nigdzie indziej, od zawsze fascynowała mnie ta cześć świata. Teraz to chyba pozostaje pytanie kiedy?
Maciek: Myślę, ze powinniśmy zacząć planować i wstępnie wytyczyć trasę, oszacować ile czasu potrzebujemy, zorganizować się, spakować i jechać. Aga: Ok, jutro kupuje mapy i przewodniki, czas zacząć uzbrajać się w wiedzę. Maciek: A ja zabieram się za projektowanie naszej strony.
Było to dla nas coś, nad czym długo się nie zastanawialiśmy. Chęć odkrywania nowych lądów towarzyszyła nam odkąd sięgamy pamięcią. Nigdy jednak nie wpadliśmy w tak długi wir podroży. Od zawsze jednak byliśmy w ruchu, od zawsze mieliśmy włączony tryb poszukuj. Uwielbiamy być to tu, to tam i jesteśmy przekonani, że ta podróż pozwoli nam odkryć siebie w sposób, w który nigdy byśmy nie podejrzewali. Chcemy wmieszać się w kulturę, o której tak dużo czytaliśmy. Chcemy jej posmakować, dotknąć i poczuć.
Przygotowania Tak więc decyzja o wyjeździe zapadła. Przez cały okres przygotowań nie mieliśmy ani chwili zwątpienia, zastanowienia, czy to dobra decyzja. Wiemy, że to jest najlepszy czas, żeby wrzucić się w wir podróżowania, a nie pracy dla odmiany. Tak więc zaczęliśmy. Długie miesiące surfowania po internecie, czytania, zbierania informacji, generalny rekonesans. Początkowo wyszliśmy z założenia, ze 3 miesiące to jest optymalny przedział czasowy, w którym powinniśmy się zamknąć. W miarę upływu czasu, gromadzenia informacji o miejscach plan ewaluował.
Zaczęliśmy dodawać a to jedno miasto, miasteczko, kolejna góra, potem pasmo gór i w ten sposób z trzech miesięcy zrobiło się siedem. Jakieś sześć miesięcy przed wyjazdem zdecydowaliśmy, że chcemy też pojechać do Ameryki Środkowej i zakończyć w Meksyku końcem sierpnia 2010. Jeśli chodzi o kompletowanie garderoby, to muszę przyznać, ze Maciek poradził sobie świetnie, gorzej jest ze mną. Na szczęście mam jeszcze kilka miesięcy, więc powinnam zdążyć. Zadanie to mnie niestety przerasta zważywszy na fakt, ze muszę zmieścić się z bagażem w 15kg. Na razie to dla mnie jakaś abstrakcja, ale w miarę dorzucania do plecaka tego i tamtego powoli dotrze do mnie, że miarka się przebrała. Poza tym muszę myśleć o swoim kręgosłupie, nie chce gdzieś na trasie nabawić sie po raz kolejny rwy kulszowej tudzież innego okropieństwa. W lipcu 2009 kupiliśmy tez GPS i władowaliśmy mapy. Zakupiliśmy Garmin Legend HCX, fajny bajer. Trochę przypomina z wyglądu prototyp telefonu komórkowego sprzed 20 lat. Jednakże jeśli chodzi o parametry techniczne, to jest naprawdę boski. W porównaniu z naszym sat-navem samochodowym jest jak błyskawica, od momentu włączenia do zlokalizowania satelit potrzebuje dosłownie kilka sekund. Zobaczymy, jak sprawdzi się na trasach latynoskich. Mamy zamiar wypróbować go gdzieś w naszych Beskidach, na razie został przetestowany tylko na drogach Londynu. Poza tym kupiliśmy masę drobiazgów w sklepie ze sprzętem outdoorowym Kathmandu. Akurat natrafiliśmy na wyprzedaże latem 2009, więc udało nam się kupić kilka drobiazgów po fajnych cenach. Bardziej szczegółową listę rzeczy, które znajdą się w naszych plecakach, wrzucimy na stronkę w styczniu 2010.
W kwestii szczepień, to wiemy, ze obowiązkowe jest jedynie szczepienie przeciwko żółtej febrze, ale dodatkowo postanowiliśmy zaszczepić się przeciwko durowi brzusznemu i żółtaczce typu A, jak również bierzemy ze sobą tabletki przeciwko malarii (ten koszt niestety wstrząśnie naszym budżetem, ale zdrowie najważniejsze). To tyle na teraz, na pewno wrócimy z nowym materiałem już niedługo. W październiku bierzemy udział w zawodach Commando Challenge, które powinny nas przygotować fizycznie do podróży.
Wiecej na www.agaymac.com