Spędziliśmy w Chinach trzy tygodnie we wrześniu 2009. Wyruszyliśmy z Pekinu poprzez Xian, Luoyang, Yangshuo, Shenzhen do Hong Kongu. Był to nasz najdłuższy wyjazd - miałam więc obawy czy aby się nie znudzimy samym podróżowaniem. W Chinach nie ma jednak szans na nudę. Jest to tak zróżnicowany kraj, że chyba każdy znajdzie coś dla siebie, fanatyczna przyroda i góry, niesamowite zabytki, fascynująca filozofia wschodu a jak ktoś lubi - też okazyjne zakupy. Wiem już na pewno, że bardzo chcę jeszcze tu wrócić. Czeka przecież jeszcze nie do końca odkryty Pekin , pustynia Gobi i oczywiście Szanghaj ze wspaniałymi ogrodami.
Jeśli ma ktoś ochotę wybrać się z nami - zapraszam. Za rok znowu ruszamy na Wschód!
Po trzech tygodniach w Chinach pewne rzeczy już nam spowszechniały ale na początku niewątpliwym zaskoczeniem jest:
- Ludzie plują i ... charkają na ulicy. Robią to naprawdę głośno - a mimo to jest czysto, w Pekinie można jeść z ulicy, a podłoga w metrze jest jak lustro wypolerowana.
- Chińczycy robią sobie z nami zdjęcia - na szczęście, na pamiątkę... moglibyśmy po tych 3. tygodniach wydać spory album z naszą Wielką Chińską rodziną.
- W Pekinie jest przy przejściu dla pieszych pan z chorągiewką (duże skrzyżowanie to praca dla 8. osób) i gwizdkiem - gwiżdże gdy piesi wchodzą na czerwonym świetle na pasy, z czego ci niewiele sobie robią.
- "There are nine million bicycles in Beijing" - niestety era rowerów chyba już bezpowrotnie odchodzi - zastępują je motorowery i skuterki elektryczne i spalinowe.
- w Pekinie są bardzo szerokie ulice - nawet 4 pasy w jedną stronę plus podwójnej szerokości pas tylko dla rowerów i skuterów (przez który na przełaj przejeżdżają autobusy)
- obsługa autobusów to oprócz kierowcy jeszcze przynajmniej dwie osoby sprzedające bilety i pokazujące którymi drzwiami należy wsiadać (to wiele wyjaśnia dlaczego tam nie ma bezrobocia - każdy ma zajęcie - a jak nie ma to się mu znajdzie)
- Praktycznie nie można porozumieć się po angielsku, w dużych miastach - ale naprawdę dużych, tak z 8 milionów mieszkańców jak np. Pekin czy Xi'an - jest szansa trafić na kogoś młodego, z kim będzie można się dogadać... z mniejszych chlubnym wyjątkiem jest Yangshuo, gdzie praktycznie wszędzie można się bezproblemowo porozumieć.
- Podróżujący po Chinach "biali" są ułamkiem procenta wśród ogółu turystów - 99% to turystyka wewnętrzna, a zatem nie mają potrzeby znać innych języków nawet w hotelach i restauracjach.
- Spodziewających się bardzo niskich cen w Chinach musimy rozczarować - może i kiedyś można było kupić koszulkę za 50 groszy - teraz niestety to mit, jest taniej ale nie aż tak bardzo
- trzeba się targować - prawie wszędzie (no może wyjątek to zakup biletów wszelakich) - ale to targowanie jest inne niż np w krajach arabskich
- Chińczycy bardzo dużo jedzą - nie jest to tylko ryż ale różne pierożki, potrawki z mięsem i warzywami, zupy
- to że na nocnych bazarach w Pekinie można kupić grillowane robaki na patykach - jest to jednak bardziej pod turystów
- w każdym sklepie jest półka z paskudztwami typu kurze łapki w przyprawach albo kacze główki w panierce
- specyficzna mentalność Chińczyków - podobno żeby choć trochę spróbować ich zrozumieć trzeba poczytać Konfucjusza
- zupełnie nie znają się na mapie - pytając o jakieś miejsce i pokazując mapę na 100% można być pewnym że zapytany zupełnie się zagubi i zacznie odwracać mapę we wszystkie strony z uwagą i niezbyt mądrą miną się jej przypatrując
- Chińczycy strasznie się pchają, rozpychają i przepychają - a "biały" w kolejce jest głównie po to żeby się przed niego wepchnąć.
- Odległości to sprawa bardzo względna - to co wydaje się na mapie tuż za rogiem w rzeczywistości może być w odległości kilku kilometrów.
- Bardzo tani transport - zarówno autobusy (1-2Y) jak i taksówki (większość przejazdów zmieści się w granicach 10-30Y).
- jeśli w mieście jest park - to na pewno można w nim spotkać ludzi ćwiczących tai chi, tańczących, śpiewających
Złote myśli:
1. zalecana liczba osób na wyjazdy - koniecznie parzysta. Cztery osoby to optimum - sześć to maximum. Przy innych opcjach problemy z hotelem i rezerwacją miejsc na pociąg.
2. Nigdy nie planować przyjazdu w nowe miejsce na noc nie mając wcześniej zrobionej pewnej rezerwacji hotelu (pewnej tz w takim hotelu z którego nie będzie trzeba uciekać w środku nocy przed robakami)
3. Jeśli jedziemy w miejsce gdzie jest choć cień obaw że tubylcy nie będą mówić po angielsku - przygotować sobie podstawowe zwroty potrzebne np przy zakupie biletów lub w restauracji
4. Zawsze mieć pod ręką kartkę i długopis - zapisywać adresy + komunikacja obrazkowa
5. Smutna prawda - zdjęcia hoteli w folderach są prawie zawsze robione zaraz po otwarciu, gdy wszystko jest nowe i fantastycznie wygląda
6. Jedzenie w dziwnych miejscach i dziwnych rzeczy - zawsze dla pewności gotowane lub dobrze wysmażone
7. Jeśli w supermarkecie jest cały regał ze środkami na robaki, to lepiej jeden kupić bo widocznie są w tej okolicy przydatne.
8. W każdym Hotelu / Hostelu w Chinach bezpłatny dostęp do internetu i korzystanie z komputera; czasem może być tylko potrzebny kabel - np. w Luoyangu nam nie dali.
Pomocne:
- Warto sprawdzić sobie rozkład jazdy pociągów na rozkładzie pod adresem: http://www.travelchinaguide.com/china-trains/
- Szczególnie w Chinach warto mieć przewodnik z nazwami miejscowości napisanymi po chińsku, a w poruszaniu się po mieście ułatwi jeśli poprosimy na recepcji w hotelu o napisanie na kartce po chińsku miejsca do którego chcemy dotrzeć.
Mam nadzieje, że chociaż część tych informacji zaciekawi osoby wybierające się do Chin. Jedno jest jednak pewne - jeśli planujesz wyjazd do Chin, drogi czytelniku i masz jakieś wyobrażenia o tym kraju - przekonasz się, że tam jest ZUPEŁNIE INACZEJ!
Wkrótce ciąg dalszy relacji z opisami miejsc w których byliśmy i z przydatnymi informacjami gdzie, co i za ile. :)
Więcej zdjęc i relacji z innych podróży znajdziesz na naszej stronie: