Podróż zupełnie spontaniczna, choć byłą w planach od początku wakacji to bliety kupione na niecały tydzień przed wylotem, który miał miejsce o 10 rano 11 września z JFK - Nowy Jork. Po 3 miesiącach spędzonych na pracy w Ocean City, nadeszłą pora na "travel".Podróż miała miejsce nidługo po moich 20 urodzinach.
Przylot do Miasta Meksyk. Podróżowałem z Agnieszką i Luizą. Plan był taki że wynajmujemy samochód i przez 3 tygodnie zwiedzamy południe. Ale oczywiście nic nie było załatwione, ani samochód ani nocleg... Samochód udało się szybko załatwić, trochę na migi, bo praktycznie nie mówiliśmy po hiszpańsku, ale pomocna okazała się znajomość pokrewnych języków; francuskiego(ja) i włoskiego(Luiza). Po wyjściu z lotniska przywitałą nas ulewa, i w ciemnościach nie mogliśmy przez godzinewjechać do miasta krążąc po Circuito interior(obwodnicy) i omal nie tonąc na zalanych deszczem drogach. W końcu przy pomocy jakiś nastolatów znaleźliśmy nocleg.
Następnego dnia zaczeliśmy zwiedzanie, Zocalo, Muzeum Archeologiczne, Torre Latino, itp.